Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Nie 14:24, 18 Lip 2021    Temat postu:

Kobiety - nie znam Was, ale jesteście wspaniałe. Szukałam informacji do swojej książki o Polskim Radiu, a więc również o Zdzisławie Nardellim. I natrafiłam na tę opowieść o Andrzeju Nardellim, którego pamiętam zarówno z Teatru TV jak i roli Kordiana. Cały czas, przez wiele lat zastanawiałam się, jakie jest pokrewieństwo między Zdzisławem a Andrzejem Nardellimi. I zamiast wcześniej to sprawdzić, tylko się zastanawiałam. Inna sprawa, że nie było mi to do niczego potrzebne oprócz zaspokojenia własnej ciekawości. Fantastycznie, że Kaszunia (nie wiem kto się za tym kryje) zamieściła ten tekst z Gazety Wyborczej z poszczególnymi głosami o Andrzeju Nardellim, bo one oddają kim on wówczas był i jaki był do niego stosunek innych kolegów. Bardzo, bardzo dziękuję i serdecznie ściskam - Barbara Dobkiewicz. Smile
[list=][/list]
kszzzz
PostWysłany: Nie 23:24, 14 Paź 2018    Temat postu:

Tomek Opoka także to śpiewał Exclamation - z zaangażowaniem godnym tylko i wyłącznie Jego Samego Exclamation

https://www.youtube.com/watch?v=onInP5lAOcM

Dodam jeszcze, że tyko 2-3, może najwyżej cztery śpiewne przez niego piosenki zyskały profesjonalne nagrania. Pozostałe, a jest ich 96 - włącznie z tymi 3-4-rema profesjonalnie nagranymi, to amatorskie nagrania z jego koncertów, które po jego śmierci zebrał, ocalił, a następnie wpuścił do internetu jeden z jego przyjaciół - Krzysztof Grzybowski Smile
hajdi
PostWysłany: Śro 8:55, 10 Paź 2018    Temat postu:

"Zbaw mnie od nienawiści, ocal mnie od pogardy". Taka modlitwą powinni zaczynać dzień pisuary, codziennie Exclamation
Daga
PostWysłany: Wto 22:54, 09 Paź 2018    Temat postu:

A ja wspomnę z łezką w oku " Modlitwę o wschodzie słońca" Przemysława Gintrowskiego.
To jest tak aktualne dzisiaj, że wyć się chce Shocked

https://www.youtube.com/watch?v=VXeBlkhBsIU
hajdi
PostWysłany: Pon 11:13, 08 Paź 2018    Temat postu:

Marysiu jestem Ci bardzo wdzięczna za te wszystkie odkrywcze dla mnie, historie Exclamation
kszzzz
PostWysłany: Pon 6:42, 08 Paź 2018    Temat postu:

Wielka z powodu wspomnienia o Tomku Opoce, czy przypomnienia "Śmiechu"?...

...............................................***

Jeszcze o czymś zapomniałam napisać. Tomek jest najbardziej pamiętany w środowisku żeglarskim - z powodu dwóch piosenek (szant), które są ciągle śpiewane. To "Mewy" oraz "Morze Północne". "Morze Północne", to stara angielska szanta "The Old Vanity" z XVII wieku, która trafiła do Holandii i była tam śpiewana z innym tekstem. Tomek przełożył jej holenderski tekst na język polski.
W 1983 roku Tomek zadebiutował na Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Shanties - był przecież także żeglarzem. Zaśpiewał tam "Mewy" i "Morze Północne". Zdobył tam nagrodę publiczności oraz nagrodę za dobre tłumaczenie szanty holenderskiej. Po jego śmierci ustanowiono na tym festiwalu Nagrodę imienia Tomasza Opoki.

"Morze Północne" w wykonaniu Tomka:
https://www.youtube.com/watch?v=BBbIanwQXQ4

Pod filmem jest piękny wpis autorki filmu na temat Tomka z jego pięknym, wzruszającym wierszem. Skopiuję go tu, bo na pewno nikt tego wpisu nie rozwinie, by przeczytać...

"..któż pojmie?-prócz tych samych,którzy
Pląsali z falą rozigranej burzy
Tę pełność życia, ten wiatr we krwi, co pali
Serce żeglarza na bezdrożnej dali...

Byron- "Korsarz"

Tomek, gdyby żył- też na pewno kite-surferem by był..Smile
NIC by Mu nie przeszkodziłoSmile

===================

***

Nie trzeba mi humanizmu litości,
nie chcę podziwów dla swoich sukcesów,
dziś wam zagram spodziewaną rolę,
będę jak chcecie małpą w waszym zoo
sobie samemu na przekór.
Wybaczę gdy sykniecie taki to bez kolejki się wepchnie
opowiem paniom z natury wrażliwym przebieg choroby
i przytaknę odkrywczej konkluzji
taka choroba to wielkie nieszczęście, a pan dzielny.
Płaczcie nad moim losem litościwi,
dupiaste przekupki z rogu mojej ulicy,
sam Boga poproszę, by wasze łzy współczucia otarł
i niech wam a'conto ze dwadzieścia lat życia doliczy.
Podsłuchujcie, bo o was mówię
nie widząc, że obok stoicie.
Tym razem i ja pośmieję się
z wami, radośni żartownisie.
Śpijcie spokojnie matki nierozsądnych córek,
które miast przyszłości dostrzegły człowieka,
nie ustępujcie mi miejsca w tramwaju
aniołki z zacnych domów, dziękuję...
to mój przystanek, cześć uciekam.
Nie pokrywajcie pomocnym gestem
wstydliwie skrywanej wyższości,
gdy potykam się na paru schodach
albo równowagę tracę na byle nierówności.
Dzisiaj idę z wami, głupie małpiszony,
dzisiaj i tak w zoo nie uwierzę
i wybaczę wasze czułostki lepkie,
bo matka mojej dziewczyny zapytała kiedy znów zawitam
i dała mi skarpetki wełniane ciepłe,
potem ucałowała w oba policzki na drogę
i cichym jak nad kołyską głosem dodała
z Bogiem, z Bogiem...

Tomasz Opoka maj 1983"


-----------------------------------------------------------------------------------------

Ja bardzo lubię zgłębiać biografie ciekawych ludzi. Nie czytać, a właśnie samodzielnie zgłębiać. Gdybym miała czas i wenę, może bym miała ochotę pisać prawdziwe biografie?...
Daga
PostWysłany: Nie 23:58, 07 Paź 2018    Temat postu:

Kszuniu, jesteś wielka, przypomniałaś Very Happy
kszzzz
PostWysłany: Nie 22:20, 07 Paź 2018    Temat postu:

Jeśli o mnie chodzi długo po studiach tkwiłam w środowisku studenckim Smile. A przez całe studia i przez 10 lat po studiach czytałam głównie podręczniki Confused, po studiach prawie wyłącznie w językach obcych, bo polskich nie było, tzn nie istniały Smile.

Trudno było o nim słyszeć, jeśli nie interesowało się piosenką studencką, turystyczną lub żeglarską. Występował przez niespełna rok, wyłącznie w małych salach, głównie w klubach studenckich. W tym czasie miał też inne zajęcia - był na studiach doktoranckich, pisał do Niewidomego Spółdzielcy. Ostatni występ miał w lutym 1984 roku, potem zmogła go choroba.
A pamiętaj, że było mu o wiele trudniej niż przeciętnemu doktorantowi, przecież nie było materiałów do doktoratu w alfabecie Braille'a - dlatego właśnie miał ogromny problem ze znalezieniem promotora - profesorowie na SGPiS-ie uważali, że nie da rady.
Ale miał i w Gliwicach występ - i to razem z Johanem Meijerem - Johan był tak zachwycony entuzjazmem publiczności, że upamiętnił to wydarzenie napisaną przez siebie w języku niemieckim piosenką "Konzert in Gliwice".

Piosenka Przemysława Gintrowskiego "Śmiech", w wykonaniu Johana Meijera, Johan nieraz śpiewał ją wspólnie z Tomkiem, a potem zaśpiewał ją na pogrzebie Tomka...
https://www.youtube.com/watch?v=2COBuk2BTRE

Ta sama piosenka w oryginalnym wykonaniu:
https://www.youtube.com/watch?v=2GX1RodazZM
hajdi
PostWysłany: Nie 21:03, 07 Paź 2018    Temat postu:

Bardzo się cieszę Marysiu, że opisałaś tę niezwykle ciekawą i wzruszającą historię tego artysty. Niestety nigdy o nim nie słyszałam, przynajmniej nie pamiętam. W tamtych latach miałam małe dzieci i byłam kompletnie zajęta, tylko na czytanie musiałam znaleźć czas, tego nie mogłam sobie odmówić.
kszzzz
PostWysłany: Nie 17:51, 07 Paź 2018    Temat postu:

Z identycznych powodów jak Jeff Healey, w 6-tym roku życia stracił wzrok poeta i bard Tomasz Opoka, urodzony w 1955 roku. Zmarł na raka na 3,5 tygodnia przed swoimi 29 urodzinami. Najbardziej znany jest z piosenki "Mewy", do której napisał słowa do muzyki, której autorem był jego przyjaciel - Holender Johan Meijer.
https://www.youtube.com/watch?v=WiFi-XpIoZM

Mewy nad Skagerrakiem były jednym z ostatnich obrazów, jakie w swoim życiu widział, gdy wyjechał z mamą do Szwecji, by się leczyć. Niestety wzroku nie udało się uratować a jedynie życie...
Po powrocie skończył podstawową szkołę muzyczną dla dzieci niewidomych w Krakowie w klasie fortepianu, a następnie zwykłe liceum ogólnokształcące w rodzinnym Tomaszowie Mazowieckim, gdzie był prymusem i został wytypowany przez szkołę na studia bez egzaminu wstępnego (w tamtych czasach każda szkoła średnia mogła wytypować jednego - najlepszego ucznia na studia bez egzaminów). Wybrał handel zagraniczny na SGGPiS-ie w Warszawie, bo wydawało mu się, że łatwiej znajdzie po takich studiach pracę. Na studiach też był prymusem i został laureatem nagrody Primus Inter Pares.
Niestety pracy po studiach nie znalazł, to były inne czasy - nie było komputerów osobistych...
Tomek był bardzo zdolny i utalentowany, można by go nazwać człowiekiem renesansu.
Od czasów szkolnych grał na gitarze i śpiewał, występował wyłącznie przed znajomymi. Pisał wiersze i komponował muzykę. Kiedy nie znalazł pracy i wrócił do Tomaszowa, przygotował do egzaminów wstępnych trzech chłopaków, którzy nie zdali rok wcześniej na medycynę i wszyscy się za drugim razem dostali.
Potem wrócił do Warszawy na studia doktoranckie, miał duże problemy ze znalezieniem promotora, ale w końcu mu się udało. W tym czasie zaczął występować publicznie, zrobił to pod wpływem swojego przyjaciela, Johana Meijera, którego poznał w czasie studiów, a który podobnie jak Tomek skończył ekonomię, potem pracował na uczelni w Holandii jako asystent. Pewnego dnia rzucił racę i wyjechał do Berlina Zachodniego, by grać i śpiewać...
Tomek znał biegle kilka języków obcych, podróżował po Europie i sprawiało mu to przyjemność.
Był żeglarzem i wioślarzem, znakomicie pływał. Samodzielnie wybudował żaglówkę, którą żeglował po Zalewie Sulejowskim, widzący koledzy byli mu potrzebni tylko do odczytania rysunków technicznych.
Kiedy rozpoczął studia doktoranckie, napisał artykuł do Niewidomego Spółdzielcy, który został przyjęty, a Tomkowi zaproponowano stałą współpracę z wynagrodzeniem 3000 zł miesięcznie, co w tamtych czasach było niezłym wynagrodzeniem (moja pierwsza pensja wynosiła 3100 zł). Niewidomy Spółdzielca nie był byle jakim pismem, w jego redakcji w stanie wojennym zaczepiły się tuzy polskiego dziennikarstwa, a samo pismo miało dużą swobodę. Redaktorem naczelnym był wtedy Dariusz Fikus, a pisali w nim m. in. Jerzy Surdykowski, Ryszard Kapuściński, Stefan Bratkowski, Maciej Iłowiecki, Jacek Kalabiński.
W 1983 roku Tomek wziął udział w kilku festiwalach piosenki i na wszystkich zdobył nagrody, m. in. Grand Prix na Festiwalu Piosenki Turystycznej Yappa 83 i I nagrodę na festiwalu bardów OPPA 83, na którym wykonuje się wyłącznie piosenki własnego autorstwa. Tam Tomek tak zachwycił Przemysława Gintrowskiego, że przyznał mu dodatkowo prywatną nagrodę (jedyny raz to się zdarzyło) w wysokości 2000 zł.

To piosenka, którą Tomek wygrał OPPA: https://www.youtube.com/watch?v=uHU0hISYRkc

Przez cały 1983 rok Tomek występował w całej Polsce. Byłam na jego występie. To był niezwykle miły, ciepły, dobry człowiek, wszyscy go bardzo lubili...
Pod koniec 1983 roku Tomek źle się poczuł. To był początek choroby nowotworowej. Zmarł we wrześniu 1984 roku. Nie zdążył dokończyć doktoratu, nie doczekał narodzin swego syna...

Tomek śpiewający w stanie wojennym hymn Solidarności:
https://www.youtube.com/watch?v=GIZkAYhfq-g

I jedyny króciutki film w internecie, na którym Tomek nagrany jest na żywo - fragment występu na Yappa:
https://www.youtube.com/watch?v=Ob35uP_cBB8
kszzzz
PostWysłany: Nie 21:58, 30 Wrz 2018    Temat postu:

Tak, na pewno był bardzo uzdolniony Smile

Kochał także zwierzęta - miał wspólnie z Lisą koty, psy, konie... Co było widać na filmikach Very Happy

Już wiem na co zmarła jego starsza siostra Vicky - leczyła się z powodu depresji, przedawkowała leki Sad, to było samobójstwo. Czytałam wywiad z mamą Patricka, pierwszym udzielonym przez nią od jego śmierci - dwa lata po niej. Powiedziała w nim, że Patrick bardzo przeżył jej śmieć, bo oni byli bardzo blisko ze sobą...
Widziałam też wywiad z nim, gdzie płakał, wspominając swego ojca -inżyniera. To musiała być wspaniała rodzina.
Ich było pięcioro - Victoria (Vicky), Patrick - przez rodzinę zwany Buddy, Donald - Don, także aktor, głównie serialowy i kaskader (ale filmów nakręcił znacznie więcej niż Patrick), młodszy od niego o 6 lat i jeszcze jeden brat - Sean, o dwa lata młodszy od Dona. Jest też jeszcze jedna siostra - Bambi, nie wiem w jakim wieku - ma urodę Azjatki i prawdopodobnie została adoptowana (gdzieś to też wyczytałam), zagrała w trzech filmach, chyba drobne rólki, poza tym nic o niej nie wiadomo...
Daga
PostWysłany: Nie 21:53, 30 Wrz 2018    Temat postu:

Na raka trzustki umarła moja matka chrzestna - straszna śmierć

A Patryka słuchałam sobie na YT

Był niesłychanie uzdolniony
kszzzz
PostWysłany: Nie 21:18, 30 Wrz 2018    Temat postu:

Obejrzałam zdjęcia z ostatnich dni (tygodni?) życia Patricka, są wstrząsające! Crying or Very sad Oczywiście, widziałam je kiedyś, gdy Patrick chorował i po jego śmierci, ale nie w takiej dawce Shocked Żałuję, że je obejrzałam, ale wiem jedno - nikomu, naprawdę nikomu! Takiej śmierci nie życzę!
Przypomniał mi się znajomy chirurg, który parę lat temu, nieco po pięćdziesiątce zmarł także na raka trzustki, na dwa tygodnie przed śmiercią widziałam go jeszcze w pracy... Wyglądał jak własny cień... Sad Tak jak Patrick walczył do końca! I jak Ania Przybylska, Steve Jobs i wielu, wielu innych...
Na raka trzustki zmarli także Luciano Pavarotti, Marcelo Mastroianni, Michael London i kilka innych sławnych postaci, nieco mniej pamiętanych, a w Polsce Daria Trafankowska, Marian Glinka (aktorzy), Franciszka Cegielska (prezydent Gdyni, a potem minister zdrowia) oraz Lech Falandysz (adwokat), ten od falandyzacji prawa...
To jest chyba jeden z dwóch najokropniejszych, a może najokropniejszy nowotwór, który na dokładkę kończy życie w męczarniach... Sad

Wrócę do czegoś przyjemniejszego Very Happy.

Patrick Swayze
też tworzył piosenki, a także śpiewał.
W piosence swego autorstwa "She's Like The Wind" z filmu Dirty Dancing - we własnym wykonaniu.
https://www.youtube.com/watch?v=zK66JYPTPhQ

I jeszcze jedna piosenka w jego wykonaniu (wiem, ze śpiewał ich więcej, bo wydał singla i longplay)
https://www.youtube.com/watch?v=L3j6dgKDxSg
Daga
PostWysłany: Sob 23:33, 29 Wrz 2018    Temat postu:

To wszystko jest takie wzruszające. Jego życie i przedwczesna śmierć zmusza do refleksji, żeby kochać zanim się odejdzie Very Happy
kszzzz
PostWysłany: Sob 21:13, 29 Wrz 2018    Temat postu:

Więc jeszcze wkleję film, który jest albumem z całego życia Patricka. Mnie wzruszył...

https://www.youtube.com/watch?v=mYqMNXOl3AA
hajdi
PostWysłany: Sob 20:36, 29 Wrz 2018    Temat postu:

To straszne jakie żniwo zbierała śmierć w rodzinie Patryka.
Faktycznie, dobrze że nie mieli dzieci. A wszystkie tańce przepiękne i filmik ze zdjęciami Patryka i Lisy też poruszający, a podkład muzyczny do tego to wiadomo - perełka Smile
Daga
PostWysłany: Sob 17:25, 29 Wrz 2018    Temat postu:

Kszuniu, co za smutne życie zdolnego kochanego Patryka i jego bliskich.
Smutne to "Drzewo" Sad

To jeszcze troszkę Patryczka i Lisy

https://www.youtube.com/watch?v=zuXd_pNSYrc

Jego twarz jest pełna nieskrywanej miłości do ludzi i tego co robi.
Very Happy
kszzzz
PostWysłany: Sob 8:43, 29 Wrz 2018    Temat postu:

Dziękuję Daguś za ten piękny film.
Właśnie zajrzałam do biografii Patricka Swayze i zobaczyłam, że jego ojciec też zmarł w wieku 57 lat, podobnie jak Patrick...

I jeszcze Patrick ze swoją Mamą:



hajdi napisał:
Szkoda, że nie mieli dzieci, może któreś odziedziczyło by talent po rodzicach lub babci Confused
Zaczynam myśleć, że to bardzo dobrze. Genetyka w rodzinie ze strony ojca Patricka musi być straszna.
Trafiłam na ich drzewo genealogiczne. Jak wspomniałam - jego ojciec żył 57 lat, brat ojca tylko 33 lata, jego dziadek (ojciec ojca) 34 lata, pradziadek 53 lata, a starsza o 3 lata od Patricka siostra Victoria (piękna kobieta) zmarła w wieku 45 lat. Podejrzewam, że to (a przynajmniej w znacznym stopniu) żniwo nowotworów w tej rodzinie...
Daga
PostWysłany: Sob 0:37, 29 Wrz 2018    Temat postu:

Kszuniu, nie tylko Ty jesteś sentymentalna.
Ja kochałam się bez przerwy w aktorach, zakładałam sobie albumy. Póżiej przyszedł czas na muzyków, piosenkarzy i tancerzy /obojga płci/, i tak jest do dzisiaj.
Prawdą jest, że Ty zapisałaś to jako "sentymentalność" , ja podawałam moje sentymenty w "muzyce na dobranoc" w wątkach świątecznych i może w innych miejscach, ale to jest moja nieprzemijająca miłość - śpiew, taniec, muzyka instrumentalna i koncerty. To wszystko mnie tak rozczula, że czasem same łzy mi lecą.
Mogę słuchać nawet coverów, to mi nie przeszkadza, byle by były to piękne wykony.
Ten taniec Patryka z żoną, za który podziękowałam, ma dalszy ciąg i chciałam go wkleić, ale mnie wyprzedziłaś i też Ci za to dziękuję, bo to co piękne niech tu będzie zachowane. Zawsze można sobie powrócić do tego.
A ponieważ kochałam Patryka , upajam się też jego miłością do swojej ukochanej żony, co widać w każdym spojrzeniu i geście.

https://www.youtube.com/watch?v=52elY6BdUQg


Very Happy
kszzzz
PostWysłany: Pią 22:36, 28 Wrz 2018    Temat postu:

Skoro się podoba, to jeszcze przepiękny taniec Patricka Swayze z Lisą Niemi, tańczących do piosenki Whitney Houston w 1994 roku Smile
https://www.youtube.com/watch?v=7Y0TWOttkVo
hajdi
PostWysłany: Pią 22:02, 28 Wrz 2018    Temat postu:

Przepiękne ! Poruszający taniec, a zwłaszcza muzyka Exclamation
Szkoda, że nie mieli dzieci, może któreś odziedziczyło by talent po rodzicach lub babci Confused
kszzzz
PostWysłany: Pią 21:45, 28 Wrz 2018    Temat postu:

Jeszcze nie potrafię rozstać się Wink z Patrickiem Swayze, więc wkleję coś specjalnie dla Ciebie Daguś, bo uwielbiasz taniec Very Happy.
Patrick Swayze tańczący ze swoją żoną Lisą Niemi w filmie "Ostatni taniec" (którego na znam, ale mam zamiar wkrótce nadrobić) - tancerką, aktorką, reżyserem(ką) i producentką filmową, która była uczennicą Mamy Patricka - tancerki i nauczycielki tańca. Poznali się kiedy Lisa miała lat 15, a Patrick 19, wzięli ślub w 1975 roku, gdy Lisa miała lat 19, a Patrick 23 i byli razem do jego śmierci 14 września 2009 roku. (to wielka rzadkość w tamtym środowisku). Dzieci nie mieli...
A ten taniec dla mnie jest przepiękny...

https://www.youtube.com/watch?v=j9GytXrE0gM

Razem z nimi tańczy George de la Pena.
Daga
PostWysłany: Czw 23:49, 27 Wrz 2018    Temat postu:

Teraz , jak byłam bez kompa, oglądałam na którymś programie Dirty Dacing.
Uwielbiam ten film i Patryka Swayze.
Ogromna strata, że przedwcześnie umarł
kszzzz
PostWysłany: Czw 19:09, 27 Wrz 2018    Temat postu:

Ja pamiętam, ale wymienić wszystkich byłoby mi trudno, przypomina mi się, gdy tafię na film z którymś. Pamiętam, że moją pierwszą miłością tego typu był Gregory Peck.
W Beatlesach się nie kochałam, choć Paul McCartney mi się podobał Smile

Tak się zapędziłam w dygresję o Jeffie Healey, do którego też podchodzę z sentymentem, że zapomniałam wkleić Patricka Swayze w Dirty dancing (on z wykształcenia był tancerzem zanim został aktorem).
https://www.youtube.com/watch?v=WpmILPAcRQo

Obaj przedwcześnie zmarli na raka... Crying or Very sad
hajdi
PostWysłany: Czw 11:10, 27 Wrz 2018    Temat postu:

Ależ ja też się podkochiwałam w młodości w różnych aktorach, ale już nie pamiętam jakich Smile
Natomiast moja trwalszą miłości był Paul McCartney Embarassed
kszzzz
PostWysłany: Czw 7:53, 27 Wrz 2018    Temat postu:

Do czytania powieści Północ i Południe przystąpiłam z powodu Patricka Swayze (niedawno po raz kolejny obejrzałam film "Uwierz w ducha"), w którym się podkochiwałam w czasach serialu "Północ Południe".

Smutno mi Sad, że tylko ja byłam sentymentalną idiotką, która kochała się Wink w aktorach i muzykach...
A więc trudno, niech dalej tak będzie... Zawsze lubiłam żyć z głową w w chmurach... I nie żałuję! Very Happy
Patrick Swayze grał też w filmie "Wykidajło" razem z niewidomym (od niemowlęctwa) kanadyjskim rockmanem i bluesmanem, a poza tym niezwykłym, wspaniałym gitarzystą, także już nieżyjącym od 10 lat - Jeffem Healey'em, który żył tylko niespełna 42 lata... Jego gra na gitarze była bardzo niezwykła, bo kiedy jako 5-latek dostał pierwszą w życiu gitarę, sam nauczył się na niej grać, trzymając ją na kolanach - i tak grał do końca życia, choć normalnie też grać potrafił. Ale z gitary trzymanej na kolanach wydobywał znacznie więcej... Grał z najwybitniejszymi gitarzystami świata, a i on sam za takiego jest uznawany...
Piosenka z "Wykidajło" z Patrickiem Swayze i Jeffem Heayley'em - https://www.youtube.com/watch?v=hyflyJjJrf4
I bardzo znany hit Jeffa Healey "Angel Eyes" https://www.youtube.com/watch?v=kag0TsZzxpw
Daga
PostWysłany: Pon 23:34, 10 Wrz 2018    Temat postu:

Kochana Kszuniu, bardzo Ci dziękuję za przypomnienie A. Nardellego.

Very Happy
kszzzz
PostWysłany: Pon 21:16, 10 Wrz 2018    Temat postu:

Jeszcze raz sentymentalnie wrócę do Andrzeja Nardellego, choć nie tylko do niego czuję sentyment Smile. Szkoda, że nikt inny żadnych sentymentów nie ma Confused Coraz bardziej tu u nas pusto i coraz bardziej sieriożno, co nie z bardzo mi pasuje... Sad

Światło świec śpiewa Andrzej Nardelli

https://www.youtube.com/watch?v=-kPcs1REJZU

Przypominam Andrzej Nardelli pochodził z Mysłowic, z rodziny o włoskich korzeniach. Nie mówił ze śląskim akcentem, nie wiem czy umiał mówić po śląsku, nie miał okazji się wykazać.

Fragmenty wspomnień o Andrzeju Nardellim, które w całości zamieszczono w katowickiej GW z 14 maja 2004 r, do której oprócz mnie, dostęp ma zapewne tylko DAK... http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,35055,2075052.html

Dlatego pozwolę je sobie przytoczyć:

Piotr Fronczewski: - Andrzej Seweryn uczył się wszystkiego, czego można się było tylko w szkole nauczyć, Maciej Englert zaczynał reżyserować, Marian Glinka podnosił ciężary, Daniel Olbrychski próbował się ze wszystkimi na rękę, a Andrzej Nardelli tańczył....

...Rok 1964. Andrzej zdaje maturę. - Z polskiego był dobry, chociaż nienawidził pisać i nie prowadził zeszytów. Zdał na piątkę. Gorzej było u niego z matematyką, ale Myszka bardzo go lubiła i podciągała. Tak mówiliśmy na naszą matematyczkę, panią Irenę Bocheńską. Malutka, zawsze ubrana na szaro. Andrzej zaliczył matematykę na czwórkę. Myszka zapewniała mamę, że wcale nie naciągała tej oceny - wspomina Joanna.
Andrzej zdaje do warszawskiej PWST i dostaje się za pierwszym razem. Na pierwszym roku koledzy mieli go za dziwaka.
- Miał dużo zębów, był nadwrażliwy, nadruchliwy, o bardzo dziwnym ruchu, jakichś wygiętych do tyłu plecach. Właściwie co on będzie robił w tej pracy? Wszyscy bardzo go lubili, bo był przewspaniałym kolegą, ale tak zawodowo nikt nie rokował mu większych nadziei - opowiada Maciej Englert...

...Englert: - On był kompletnie otwarty, to były wszystkie nerwy na wierzchu skóry. Niczego nie ukrywał, nie kombinował, nie wymyślał. Po prostu strasznie to lubił. Miał radość grania..

...Rok 1970. Adam Hanuszkiewicz daje Andrzejowi rolę Kordiana. Opowiada Zofia Kucówna, wtedy żona Hanuszkiewicza: - Andrzej zadzwonił do mnie i powiedział "wiesz, mam wstrząsającą wiadomość, zostałem obsadzony w Kordianie. Wiedziałaś o tym?". Tak, wiedziałam. "Słuchaj, czy ja powinienem upić się ze szczęścia?". A masz na to ochotę? "Nie, bo wiesz, że nie piję, ale mam ochotę coś zrobić. Chyba wybiję szybę". I w tym momencie usłyszałam jakiś brzęk. Do dnia dzisiejszego nie dowiedziałam się, czy wybił pięścią szybę, czy stłukł tylko popielniczkę.
Aktorka znała Andrzeja z "Nieboskiej komedii". Nardelli wtedy debiutował rolą Orcia, Kucówna grała jego matkę. - Między nami wyrosła jakaś bardzo piękna zażyłość, oparta na macierzyńsko-synowskich uczuciach. On był bardzo dziecinny i budził we mnie potrzebę dania mu opieki.
Joanna (siostra Andrzeja): - Kucówna mu matkowała. Zauważyłam to podczas kolacji, na którą zaprosili nas kiedyś do siebie Hanuszkiewiczowie. Pamiętam, że jadłam wątróbkę.
Andrzej w Kordianie zaskoczył Daniela Olbrychskiego: - Nie wszyscyśmy rozumieli, że to tak ma być, że to taki chłopiec ma grać tę rolę. Adam po prostu pastwił się nad nim, chcąc udowodnić, dlaczego tak kruchy człowiek ma grać. W pewnym momencie zacząłem się wściekać, że to idzie tak opornie. Nie pamiętam, czy ja nawet nie powiedziałem coś takiego: dawaj mnie, ja to zagram. Zawstydziłem się prędko. Już w czasie prób późniejszych zacząłem się orientować, że nie zmylił się mistrz Hanuszkiewicz, że on doskonale wiedział, że urodził się właśnie chłopiec, który go natchnął.
Hanuszkiewicz: - W Kordianie przełamaliśmy z Andrzejem stereotyp. Po odzyskaniu niepodległości Kordian był bohaterem narodowym, grał go Józef Węgrzyn, wspaniały mężczyzna, silny. Tylko zapomniano, że tam się mówi: "dziecko, więzy okuj", że to jest tragiczny chłopak, któremu w końcu udaje się skok na koniu przez bagnety. W ciągu całej sztuki przegrywa właściwe wszystkie swoje potyczki. Andrzej był na scenie rówieśnikiem młodych, którzy go oglądali. To był jeden z nich, okulary mu jeszcze takie okrągłe włożyłem na oczy. Był po prostu młodym studentem i kiedy padało ze sceny: "dziecko więzy okuj", to było to pierwsze dziecko w historii Kordiana, które okuto w więzy. Andrzej był dzieckiem, to znaczy miał wrażliwość jaskółczą. Miał oczy dziecka, które się zdumiewa. Kiedy je szeroko otwierał w tych swoich klęskach kordianowych, była w tym wielka siła...

...Rok 1972. Andrzej poznaje Magdę Umer. Krystyna i Michał Bogusławscy, reżyserzy telewizyjni, angażują ich do filmu muzycznego "Jest czy się śni". - Kręciliśmy go w Bieszczadach. Pierwszy dzień zdjęciowy wypadał 7 kwietnia. To był dzień urodzin Andrzeja. Kończył 25 lat. Przyjechał do hotelu pociągiem i przywiózł taki wymiętoszony, zmęczony tort. Obiecywał, że w przyszłym roku będzie ten tort wypoczęty i będzie na nim 26 świeczek - opowiada Umer.
Równocześnie przygotowywali razem programy telewizyjne w reżyserii Bogusławskich, poświęcone poetom wojny. Na próby do studia na ul. Woronicza jeździli razem. Umer: - Byliśmy sąsiadami. Andrzej wynajmował mieszkanie na Lareckiej, a ja na Czarskiego. Przychodził zawsze po mnie, wsiadaliśmy do autobusu D pospiesznego i w tym autobusie uczyliśmy się tych wierszy. Ludzie zwracali na nas uwagę. Byliśmy parą promienną, jakieś szczęście od nas biło. Andrzej miał najpiękniejszy uśmiech na świecie. Błyszczał, promieniował miłością do świata i wiarą w Boga. Był bardzo religijny, ale nikomu tej religii nie narzucał. Nie mówił po śląsku, ale nigdy się nie wstydził, że jest ze Śląska. Nie wtopił się w Warszawę. On był obywatelem świata...

...11 czerwca 1972 roku. Andrzej jest u wujka Zdzisława Nardellego w Orzechówku. Wujek mieszkał w Warszawie, a w Orzechówku nad rzeką Narew miał daczę.
Umer: - Ostatni raz widziałam go kilka dni wcześniej. Wyjeżdżałam na jakieś występy do Jugosławii. Andrzej pożyczył mi swoją walizkę. Rozstawaliśmy się na sekundę. W sobotę jeszcze rozmawialiśmy przez telefon. Wieczorem szłam śpiewać do Stodoły, Andrzej jechał do wujka. Mieliśmy się spotkać w poniedziałek.
Umer i Nardelli przygotowywali się do festiwalu w Opolu. Mieli zaśpiewać razem piosenkę o niebieskim, pachnącym groszku. Andrzej cieszył się, że pozna prawdziwych piosenkarzy. Odbyli już pierwszą próbę z orkiestrą. Potem poszli na Nowy Świat. Nardelli wybierał dla Umer bladoniebieski materiał na sukienkę, ona dla niego czarny, aksamitny materiał na garnitur. Dobierali guziki.
Joanna: - W niedzielę Andrzej pomagał wujowi w jakichś robotach budowlanych. Było gorąco. Wskoczył do rzeki i porwała go fala.
Stefania Nardelli (matka): - Otworzyli jakąś śluzę. Zawsze wcześniej alarmowali, że będzie wielka woda. Zdzisław mówił, że nie słyszał żadnych trąb.
Joanna: - Szukali Andrzeja przez tydzień.
Olbrychski: - Kręciłem wtedy"Potop" na Ukrainie. To było jak grom z jasnego nieba. Wcześniej niż Andrzej w tragiczny sposób odeszło dwóch znakomitych chłopców: Banachowicz i Krajewski. Z tego samego roku co Andrzej.
Englert: - Ja się dowiedziałem późno, więc nie wiem, co robiłem w tym dniu. Nie wierzyłem w to, nie wierzyłem, że w ogóle jest taka możliwość, że skoro już dwóch przyjaciół naszych zabrano, to jeszcze kogoś to może spotkać, na dodatek znowu w wodzie.
Olbrychski: - Przyjechałem zaraz do Warszawy spod Kijowa. Karawan wiózł trumnę do Katowic. Bardzo długo jechałem za tym karawanem swoim samochodem, patrząc i nie mogąc zrozumieć tej czarnej tabliczki z napisem "Andrzej Nardelli".

Umer: - Kiedy już trumna została spuszczona do ziemi i kiedy wszyscy ludzie płakali, mama Andrzeja tak mnie mocno objęła i powiedziała: "a czemu ty dziecko płaczesz, przecież pan Bóg wziął Andrzeja do siebie i my już wszyscy niedługo tam się spotkamy". Powiedziała to nie z przypuszczeniem, nawet nie z wiarą, tylko z żelazną pewnością.
Stefania Nardelli: - Nie potrafię o tym opowiadać. Nie potrafię oglądać jego filmów. Zaraz syn staje mi przed oczami jak żywy.
Andrzeja pochowano w garniturze, w którym miał wystąpić na opolskim festiwalu. Gdy Magda Umer na kolejnej próbie sama zaśpiewała piosenkę "O niebieskim, pachnącym groszku", orkiestra płakała...

...Zofia Kucówna wiele lat po śmierci aktora z Mysłowic w pewien ulewny dzień zobaczyła fotosy z przedstawień Hanuszkiewicza. Stały oparte o mur Teatru Narodowego. Na jednym z nich był Andrzej Nardelli w roli Kordiana. - To był portret, przed którym po jego śmierci wiele razy widziałam młode panienki, stojące, wpatrujące się z załzawionymi oczami w jego twarz, składające pod tym portretem małe bukieciki kwiatków. Otóż ten jego portret stał oparty o mur teatru i takie strugi deszczu spływały mu po twarzy i zupełnie tę twarz zamazywały. I wtedy sobie pomyślałam: Mój Boże, przez tyle wieczorów zaczynał spektakl od słów "zabił się młody". Gdybyśmy wiedzieli, że zginie tak bardzo młodo i że po raz drugi zostanie w jakiś sposób zniszczony na tej fotografii...


Wracając do znanych osób o nazwisku Nardelli - stryj Andrzeja Zdzisław; w okolicy którego daczy Andrzej utonął, był znanym reżyserem radiowym, reżyserował m. in. "Matysiaków". Jego syn, brat stryjeczny Andrzeja - Piotr Nardelli był (jest) znanym tancerzem (baletmistrzem Teatru wielkiego) i pedagogiem tańca.

Dla cierpliwych - jeszcze jedna piosenka w wykonaniu Andrzeja Nardellego:

"Wspomnienie" https://www.youtube.com/watch?v=WpvFN0ivvo8
hajdi
PostWysłany: Sob 8:05, 01 Wrz 2018    Temat postu:

Tak przypuszczałam, że to nie on.
kszzzz
PostWysłany: Pią 22:19, 31 Sie 2018    Temat postu:

Ten uzdrowiciel miał na imię Stanisław; jeden z trzech młodszych braci Andrzeja nosi imię Stanisław, ale to nie on, uzdrowiciel był raczej w wieku ojca Andrzeja, który miał na imię Walerian. Prawdopodobnie był jego krewnym. Nardelli to włoskie nazwisko. W Polsce osiedlił się pradziadek Andrzeja.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group