Autor Wiadomość
BB
PostWysłany: Pon 13:26, 18 Sie 2014    Temat postu:

I jeszcze o oficerkach bo ważne one przecież były.
Moja kilkanaście lat starsza ode mnie siostra miała takie śliczne oficerki, których Jej okropnie zazdrościłam. Pamiętam też wysiłki kilku osób, aby te oficerki ściągnąć - to było podobne do wyciągania rzepy u Brzechwy.
O związkach oficerek z ruchem oporu nie miałam wówczas pojęcia, dopiero gdy trochę podrosłam zaczęłam rozumieć to i owo, chociaż nikt mi nie chciał niczego szczegółowo wyjaśniać. Może i dobrze bo mogłam coś chlapnąć.
O ile dobrze pamiętam to oficerki powędrowały z Krakowa do Warszawy, gdyż trzeba było wesprzeć m.in. ubraniami i obuwiem kuzynki, które straciły wszystko w Powstaniu.
Inny świat
PostWysłany: Nie 16:03, 17 Sie 2014    Temat postu:

Ja też nie dorosłam do oficerek mojej Mamy, bo je ukradli złodzieje "opiekunowie" Babci wracającej z tułaczki z Północnej Rodezji. Na dworcu w Czechowiczach Dziedzicach spotkała "życzliwych" Polaków, którzy pomogli znaleźć pociąg do Wrocławia a potem do Jeleniej Góry i dała im oczywiście adres naszego domu w Sosnówce. Zjawili się, a jakże, a na drugi dzień razem z nimi zniknęło świeżo kupione radio, futra Mamy, koce, kołdry i te oficerki. Na szczęście wszystko udało się odzyskać z wyjątkiem tych oficerek.
Ja pamiętam sporo pan chodzących w takich butach. Potem były kapce a za jakiś czas boty i kozaczki.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że damskie oficerki to była swoista demonstracja. Zwłaszcza, że takie buty i prochowiec to był mundur konspiracji. Prochowiec Mama też miała ale łącznie z oficerkami takiego płaszcza się nie nosiło bo był na zimę za cienki.
Może jacyś specjaliści od mody coś by na ten temat wiedzieli ale czy komu akurat chciało się badać w powojennych, niesprzyjających czasach takie obyczaje.
starymysz
PostWysłany: Sob 13:56, 16 Sie 2014    Temat postu:

Moja matka miała oficerki. Trochę w nich chodziłem ale stopy urosły i sie skończyło Smile
BB
PostWysłany: Sob 8:55, 16 Sie 2014    Temat postu:

W moim rodzinnym domu nauczono mnie szacunku dla munduru. Niestety Ojciec - przedwojenny kapitan Wojska Polskiego nie zdążył mi opowiedzieć o sobie i walkach w jakich uczestniczył, gdyż miałam 2 lata jak Go straciłam w obozie oświęcimskim.
Mam żal do LOSU !!!
Daga
PostWysłany: Sob 1:18, 16 Sie 2014    Temat postu:

W uzupełnieniu swego wpisu zapodaję link z fotkami naszego nowoczesnego wojska:


http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/warszawa-defilada-z-okazji-swieta-wojska-polskiego/7649z
ans
PostWysłany: Pią 23:54, 15 Sie 2014    Temat postu:

Ja nie pamiętam mody na oficerki u pań, ani o takiej modzie nigdy nie słyszałam. Mój mąż wspomina, że w oficerkach przyjechał z wojny jego starszy brat. Mąż był malutkim chłopcem, ale te oficerki pamięta, bo długo były przez jego brata noszone. Jego brat został pojmany w łapance we Lwowie jako 14-letni chłopiec. Rodzice myśleli, że już go nigdy nie zobaczą.
Znalazł się dopiero po wojnie. Wcześniej uciekł z niewoli przepływając Adriatyk . Płynęli przez przesmyk, ale większość uciekających utonęła. On dopłynął , był partyzantem na Bałkanach. Odnalazł rodziców i całkiem nowego brata już po wojnie. Wrócił z piersią pełną orderów i w oficerkach.
Obecnie chłopcy w jego ówczesnym wieku są jeszcze rozpieszczonymi dziećmi.. I tak być powinno. Wojna jest koszmarnie bezsensowna, ale niestety ciągle te wojny są Sad
Mała uwaga. Mnie w szkole PRL-owskiej uczono dużo o powstaniu warszawskim. Nawet piosenki powstańcze śpiewaliśmy. O wojnie z 1920 roku to rzeczywiście wspominano najwyżej półgębkiem. Odnotować, że była odnotowywano, ale słabiutko i mało logicznie omawiano.
Powstanie było natomiast przedstawiane bardzo szczegółowo. Nawet o tym, że przed Wisłą stała armia czerwona mówiono ( to bez komentarzy).
Inny świat
PostWysłany: Pią 23:11, 15 Sie 2014    Temat postu:

Wojsko trzeba mieć i tyle! Z wielu względów: obronnych, ratunkowych a także społecznych - niech młodzi chłopcy czy mężczyźni spożytkują ku chwale ojczyzny swoją energię. A nie tylko w historycznych grupach rekonstrukcyjnych jak np. Rzeź Wołyńska, bitwy w ciasnej zabudowie Powstania Warszawskiego. Brakuje jeszcze rekonstrukcji Rzezi Woli przez Reinefartha i Rzezi Pragi przez Suworowa. Zostało Borodino z X. Józefem Poniatowskim i Monte Cassino z II Korpusem. Bawta się chłopcy dalej.
A może by tak zrekonstruować życie na wsi w dawnych czasach. Świetny program oglądałam zeszłej zimy na Polsat Viasat History. Rekonstruowano naprawdę życie wieśniaków w czasie II wojny i konieczność wykorzystania każdej piędzi nieużytków dla zasiewów i hodowli zwierząt, bo wyspiarska Anglia mogła umrzeć z głodu bez dostaw z kolonii. Uczono się zbierać dziką różę jako źródło wit. C, hodować wieprzki, szyć sukienki z worków po mące (jedna kieszeń i limitowana ilość guzików). Nawiasem mówiąc małżonkowie, którzy złożyli rządowi przysięgę lojalności i milczenia o swojej roli w małej dywersji - dopiero na łożu śmierci po 60 latach od zakończenia wojny - wyjawiali sekret.
Bijcie chłopcy cepem, orzcie sochą, jedzcie gotowaną fasolę i ziemniaki w mundurkach, pijcie zimną wodę ze studni i pierzcie gacie w korycie. O chodzeniu za stodołę nie wspomnę.
Przypomniało mi się też, że w czasie wojny panie na ogół żony oficerów nosiły czarne, skórzane oficerki, głównie w zimie ale i do sukien na wiosnę też widziałam.
Moja Mama i córka ciotki Moniki (której wyrywałam kwiatki) zostały zawiezione przez wujka Michała do Rzeszowa i u Baty miały stalowane takież buty. Po wojnie też takie buty były jakiś czas modne, choć potem wyparły je kapce - białe filcowe buty do kolan zapinane z boku na sprzączki, wzmacniane na pięcie i nosku skórą - przeważnie brązową. Żałowałam, że Mama chodzi w porządnych skórzanych oficerkach i prosiłam, żeby sobie kupiła kapce.
Noszenie oficerek wydaje mi się teraz demonstracją - nasi panowie nie mogą nosić takich butów więc mu je będziemy - Matki, Żony, Siostry i Kochanki. Nawiasem powiedziawszy - szewc widząc zgrabną nóżkę Mamy i jej urodę - zrobił buty na podwyższonej w środku pięcie, dzięki czemu noga wyglądała zgrabniej i buty zdejmowało się bez specjalnego "pieska".
Córka Ciotki była, jak to mówią na Śląsku, szpetna jak kopalniany przodek po odstrzale i miała buty zrobione na kopycie - jak leci. Ciotka nie mogła się nadziwić: - widzisz Hela, jak ty ładnie wyglądasz w tych butach a Zosia ma taką dużą nogę i jest dużo niższa. Ba!
Uważam te oficerki za symbol odpowiedni do popowstaniowych 1863 czarnych sukien i krzyży z drzew Olszynki Grochowskiej. Kto wie czy tak nie było, bo skąd taka moda? A błyszczały się te buty jak naszym oficerom na dzisiejszej defiladzie. Czysta szklanka.
Pieniędzy na wojsko nie szkoda: Wszak pan Prezydent powiedział: si vis pacem, para bellum.
Od siebie dodam: si vis amari, ama - chcesz być kochanym - kochaj.
Ale to nie apel do naszych polityków.
Mogę to zastosować do naszego Borysa. On na pewno się odwdzięczy merdaniem ogonem i spojrzeniem do głębi duszy, w którym tkwi prośba - no daj mi wreszcie tego żółtego sera, co go masz w lodówce.

Im dalej od wydarzeń, które były impulsem do ustanowienia 15 sierpnia Dniem Wojska Polskiego - tym więcej wokół tego zainteresowania i nowych faktów.
A to z kolei - jak z Powstaniem Warszawskim - spowodowane jest wieloletnim milczeniem nad tematem. W moich szkołach nie mówiło się o wojnie 20 roku ani o Powstaniu Warszawskim - tylko w 1947 roku ostatni raz. Zamknięty wentyl w dobrze napompowanej dętce wspomnieniowej
musiał wypuścić powietrze ze zwielokrotnioną siłą.
Ech, wojenko - cóżeś ty za pani
Ech, polityko - cóżeś ty za dz...a (jak mawiał mój Dziadek - poseł).

Zamiast płacić odszkodowania terrorystom - dajmy te pieniądze na wojsko. Nasze wojsko.
Daga
PostWysłany: Pią 21:40, 15 Sie 2014    Temat postu:

Oglądałam od dechy do dechy i duma mało mi mojej "klatki pierwsiowej" nie rozwaliła.
Jeśli kto by myślał, że to nasze śliczne i mądre wojsko miałoby nas obronić np. przed rosyjskim agresorem, to jest w błędnym błedzie Wink
My mamy w Unii uzupełniać swoje siły tak, żeby na wodzie w powietrzu i na ziemi, być potęgą i dać odpór
Ale to jest tak, jak z tym powiedzeniem, ze "strzeżonego Pan Bóg strzeże" i na dobrze uzbrojonego nikt nie napadnie
Prezydent nasz kochany powiedział: "chcesz pokoju?, to szykuj się do wojny!"

Pamietamy onucowe wojsko, co lało "koty", piło i się biło, a jak wyszło z koszar to mózgotrzepa walnęło i spało gdzie bądź

Dzisiaj mamy wojsko mądre, skomputeryzowane w sprzęcie nowej generacji i tak Polski rządzie trzymajcie!!!!!
Chyba prócz prostaków, nikt nie powie, ze szkoda pieniędzy, czy cóś Wink
Inny świat
PostWysłany: Pią 16:43, 15 Sie 2014    Temat postu: Teraz Wojsko

Jako nieodrodna córka przedwojennego oficera z 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych im. Giuseppe Garibaldiego z Brzeżan (ostatnim dowódcą pułku
był płk. August Emil Fieldorf "Nil" - nasz sąsiad z domu oficerskiego), oglądałam oczywiście od A do Z defiladę naszego wojska i wysłuchałam starannie przemówień Prezydenta. Tak jednoznacznie i stanowczo jeszcze nie było.
Sceptyk może powiedzieć, że to komar pręży muskuły - z drugiej strony fachowcy mówią, że coś tam warta jest nasza armia nie tylko osobowo ale i sprzętowo. Chwała naszym władzom za to. Widząc taką defiladę poczułam się
jak obywatel, któremu w razie czego parasol otworzy nad głowa specjalista od obrony a nie pijany burmistrz czy wójt - degenerat.
Gdyby to wojsko mogło nas uchronić nie tylko od wroga ale i od tępych jak stara żyletka urzędników administracji i finansów, leniwych i niedouczonych lekarzy, oszustów, naciągaczy i zwykłych bandziorów -
byłoby jeśli nie bezpieczniej to spokojniej dla nerwów.
Odniosłam wrażenie, że po latach przaśności i bryndzy finansowej - wojsko może częściej zmienia gacie, lepiej się odżywia i ma więcej broni
nowoczesnej a nie tylko archaicznej pamiętającej czasy, kiedy ja chodziłam w niebieskiej sukieneczce i koronkowych majteczkach.
Wspomniałam sobie 3 braci Ojca, z których tylko jeden - wykształcony etnolog został póżniej dziekanem Wydziału Malarskiego w PWSSP w Poznaniu a pozostali dwaj - jak Ojciec - byli oficerami .
W losach naszej rodziny - jak w soczewce - skupiają się losy rodzin kresowych, które przez wywózkę na Syberię, ucieczkę do Persji z wojskiem Andersa, tułaczkę iracką i rodezyjską, wcielenie do Armii Andersa i do II Korpusu na Wschodzie a także do armii Berlinga i szlaku od Lenino do Berlina.
A po wojnie za szkolenie partyzantów z niesłusznego lasu (Ojciec), za 4 lata oflagu (stryj Platon) byli szykanowani i poniżani. Mnie też się dostało jako "córce sanacyjnego oficera" . Zamordowani w |Charkowie (stryj Włodek i wuj Józek) oficerowie nie zaznali szykan powojennego państwa.
Nawiasem powiedziawszy, ordynans wuja Józka - prawdziwy Szwejk - radził: Panie poruczniku - niech pan włoży mój mundur a ja pański i niech pan ucieka. Jak się na mnie poznają to najwyżej dostanę po pysku i mnie puszczą a pan ocali życie. Wuj mu na to odpowiedział, że nie pozwala mu na to honor oficera. - Panie poruczniku - do dupy z takim honorem. Komu pan chce go pokazać - bolszewikom?.
No i tak się skończyło. Tabliczką na cmentarzu charkowskim i w kaplicy katyńskiej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Prawdziwie honorowo.
Niech żyje Wojsko Polskie. A minister Siemoniak po cichu i bez kamer poprawia jego wizerunek. Szacun!

Nawiasem mówiąc używało się w PRLu zbitki LUDOWE WOJSKO POLSKIE.
Ale na bramach koszar widniał zawsze napis WOJSKO POLSKIE. Innego nie widziałam.
Kod:

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group