Autor Wiadomość
DAK
PostWysłany: Śro 18:25, 23 Sty 2013    Temat postu:

Jeszcze raz przeczytałam i jak zawsze drugie czytanie pozwala na inne zdania zwrócić szczególniejszą uwagę niż poprzednio.
Stwierdzam (nie po raz pierwszy), że Jacek Żakowski cierpi na polityczne ADHD i narcyzm poglądowy. Takie cechy u dziennikarza to jeszcze nic strasznego, ale nie daj Boże by owładnięty syndromami tych dwóch chorób został aktywnym politykiem. Do rangi katastrofy państwa urasta u niego problem "fotoradarów" i to, że jego zdaniem "Rząd ogłasza niespodziewaną praworządnościową krucjatę - tym razem przeciw "drogowym mordercom"". Mnie bliżej do zdania Wojciecha Orlińskiego. Sad
hreczka
PostWysłany: Śro 14:30, 23 Sty 2013    Temat postu:

.
Ponieważ "PIANO" - szybko zamknęło dostęp do art. Żakowskiego - i przez szacunek dla tych, którzy nie czytali, a chcą wiedzieć "w cziom dielo" -
- cytuję fragmenty tekstu, (istotne jego części);

http://wyborcza.pl/1,75968,13266925,Polityka__glupcze_.html

Jacek Żakowski, 21.01.2013, Polityka, głupcze!

Wiedzieliśmy, że będzie trudniej. I jest. Produkcja spada, budownictwo leży, bezrobocie rośnie, dochody budżetu maleją, a deficyt puchnie, bo bezrobotni kosztują i płacą niższe podatki. Gospodarka i finanse państwa z coraz większym trudem bronią się przed kryzysem. Niestety, nic nie wskazuje na to, byśmy w nieodległej przyszłości mogli się spodziewać istotnie lepszych wiadomości z GUS-u.

To nie koniec świata. Nie dlatego, że nie mamy formalnej recesji. Nie jest to koniec świata, bo system, w którym żyjemy, stoi na dwóch nogach. Jedną jest gospodarka, a drugą polityka, która może łagodzić napięcia wynikające z gospodarczej słabości lub zamienić je w katastrofę.
Kiedy gospodarka kwitnie, polityka traci na znaczeniu. Przynajmniej doraźnie. Większość spraw sama się układa i wszyscy są z grubsza zadowoleni. A jeśli powstają napięcia, można je łatwo rozwiązać.

( tu - fragment cyt. wcześniej ...)

Kiedy nasze oczy i wysiłki koncentrują się na chorej gospodarce, prawdziwy koniec świata może przyjść z polityki. Im gospodarka słabiej sobie radzi, tym bardziej nabierają znaczenia zaniechania i polityczne błędy nieistotne w okresie koniunktury. Wszystkie płycizny politycznej kultury, niezałatwione sprawy, niewyjaśnione spory, nieuzgodnione standardy stają się kamieniami rzucanymi na coraz cieńszy lód społecznych emocji, po którym się poruszamy.

Wszyscy jesteśmy i dłuższy czas będziemy stąpać po coraz cieńszym lodzie polityki kryzysowych emocji. Nikt z obozu władzy ani z opozycji nie wie, kto jaką cenę zapłaci, jeśli ten lód pęknie. I nikt nie wie, od którego kamienia ten lód może pęknąć ani w którym miejscu. A mamy za sobą doświadczenie takiego pęknięcia w postaci IV RP. Wiemy, ile to kosztowało, ile wciąż kosztuje i ile mogło jeszcze kosztować.

Dlatego takie ważne staje się właśnie teraz, żeby polityka sama założyła sobie kaganiec. Wiem, że w obliczu rosnących emocji jest to trudne. Zwłaszcza że rusza kampania przed wyborczym serialem, który zacznie się za półtora roku. Na scenę publiczną wracają - jako pełnoprawne postaci - skompromitowani aktorzy minionej epoki, z Romanem Giertychem i Janem Rokitą na czele. Media, jak wtedy, kupują ich bez zastrzeżeń. Ich dawni koledzy siedzący teraz w rządzie otwarcie kombinują, jakby tu w ogólnym zamieszaniu wrócić do starego koryta.

Dziennikarze wracają do konwencji, na której tamta epoka wyrosła. Prokuratura i minister sprawiedliwości równie otwarcie jak wtedy atakują niezależny sąd i usprawiedliwiają bezprawne działania służb. Prawica zabiera się do budowania kultu kolejnej historycznej klęski. Parlament bez problemu uchwala nowe ograniczenia praw obywatelskich w sposób, który zmusza prezydenta do oddania ustawy Trybunałowi Konstytucyjnemu. Służby ogłaszają bardzo dziwny zamach i przechodzą niejasne zmiany kadrowe. Rząd ogłasza niespodziewaną praworządnościową krucjatę - tym razem przeciw "drogowym mordercom". Każde z tych zdarzeń osobno jest tylko incydentem. Ale suma jest niepokojąca.

Wojciech Orliński ["Gazeta", 19-20 stycznia] dziwi się, że niepokoją mnie symptomy nawrotu języka epoki IV RP w mediach; podczas gdy on uważa, że dużo groźniejsze jest zastraszanie sędziego Tulei przez nieznanych sprawców. Zastraszanie sędziego to groza. Jeżeli służby tego nie wyjaśnią, to znaczy, że są do niczego. Ale prawdziwą grozą wieje dopiero wówczas, gdy jest to część narastającej politycznej fali, która będzie miała poważne powody, by rosnąć. I spychać nas nie wiadomo dokąd.

Nie bagatelizuję problemów gospodarki ani trwających kłopotów praworządności. Ale ich sens, skala i cena zależą od polityki. Nie od polityki ministra finansów albo gospodarki, ale od tej, która się wyraża w jakości, konwencji i stylu debaty publicznej. Bo to z niej wyrastają powracające upiory demokracji.


Confused
DAK
PostWysłany: Śro 9:50, 23 Sty 2013    Temat postu:

Dokładnie tak odczytała ansia moje wrażenia po przeczytaniu tego artykułu, dlatego zacytowałam głos komentatora, bo nie chodzi o autora (nie idola Wink ), ale o jego treść, którą wg mnie komentator bardzo dobrze ujął.
Gdy gospodarka siada, to politycznie rozgrywają taki stan wszelkiej maści kreatury grające na emocjach i żadna konkurencja polityczna tej kontestacji nie przebije, bo z pustego i Salomon nie naleje, a do ludu żadne racjonalne tłumaczenia nie dotrą tak łatwo jak hasła typu "chcemy pracy", "chcemy więcej zarabiać", "rząd powinien dać" itp. Jeśli ktokolwiek podejmie z nimi polemikę, to w globalnej skali polegnie. I to wtedy dopiera byłaby katastrofa.
Ja ten jego artykuł odbieram jako nawoływanie "Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby", Tylko autor nie wskazuje, co to ten krokodyl, skąd go wziąć i w końcu - po jaką cholerę?
kszzzz
PostWysłany: Wto 15:13, 22 Sty 2013    Temat postu:

Nieprawda, także przeczytałam.
hreczka
PostWysłany: Wto 15:09, 22 Sty 2013    Temat postu:

.
Wiem, że tylko Ansia i DAKunia przeczytały polecany tekst. (Chwilę później zniknął pod "Piano" Cool )

Każdy ma swój punkt widzenia i może Żakowski "namydlił" nieco, ale poruszyły mnie niektóre spostrzeżenia, jak np. to:

Kiedy gospodarka - jak teraz - nawala, dla polityki przychodzi czas próby. Spontaniczny odruch jest taki, żeby więcej uwagi poświęcić wtedy gospodarce. Bo to gospodarka jest chora i trzeba ją wyleczyć. Sęk w tym, że gospodarki szybko wyleczyć się nie da, a jeśli do jej problemów dołoży się problemy polityczne - katastrofa gotowa."

Ps.
Czy ktoś jeszcze jest zainteresowany tekstem J. Żakowskiego?
(Mam skopiowany!)

Rolling Eyes
ans
PostWysłany: Wto 11:29, 22 Sty 2013    Temat postu:

Chyba Dak nie o to chodzi, że "przestał być idolem". Ten jego tekst dosyć rozwodniony, że tak się wyrażę (mało w nim merytorycznych treści). Ja tak odebrałam te rozważania , że na pewno są "zbyt ogólnikowe". Jedynie samo tytułowe hasło wydało mi się godne uwagi. To dlatego, że po prawdzie to wszystko co nas otacza jest jakąś polityką. Nie można więc budować czegoś godnego uwagi polityce na przekór. Też powtarzam komunały i oczywistości Embarassed Wink
hajdi
PostWysłany: Wto 11:23, 22 Sty 2013    Temat postu:

Wiem DAKuś nie od dziś, że Żakowski przestał być Twoim idolem Smile
DAK
PostWysłany: Pon 23:26, 21 Sty 2013    Temat postu:

Może i ciekawe spostrzeżenia pana Żakowskiego, ale ja z nim i jego przemyśleniami od dłuższego już czasu kłopoty.
Bo niby ciekawe te spostrzeżenia, ale jak się tak głębiej zastanowić, to dość górnolotne to i jakie praktyczne wnioski i kierunki dla tej myśli "polityka, głupcze" wynikają?

I właściwie to zgadzam się z jednym komentatorów:
"niedlapoprawnosci
Czytam i nie rozumiem. Ot, normalna przypadłość. Niemniej nie rozumiem, co postuluje Pan Żakowski. Albo inaczej, zaczynam się bać, że to czego Pan Żakowski oczekuje może być czymś w rodzaju V RP. O jaka politykę mu chodzi? To co wymienia jako zagrożenia to proces, który trwa od dawna. I nagle go zauważa, czy nagle uważa, że jest on niebezpieczny? A jeśli tak, to co z tym zrobić? Zakuć, zakazać, zabronić? Co, tak bardzo zbulwersowało Pana Żakowskiego, że wydumał ten manifest? Może chodzi o to, że teraz to na co przymykaliśmy wcześniej oko, musi być duszone w zarodku? Ale jak? Eh, czuję że piszę równie mętnie jak Pan redaktor popadając w niebezpieczny epigonizm. Szkoda czasu na ten tekst."

- lepiej bym nie umiała ująć swoich odczuć po przeczytaniu tego artykułu.
ans
PostWysłany: Pon 20:02, 21 Sty 2013    Temat postu:

Już to czytałam dzisiaj rano. Coś w tym jest.
hreczka
PostWysłany: Pon 14:21, 21 Sty 2013    Temat postu: "Polityka, głupcze!"

.
"Nie bagatelizuję problemów gospodarki ani trwających kłopotów praworządności. Ale ich sens,
skala i cena zależą od polityki
.
Nie od polityki ministra finansów albo gospodarki, ale od tej, która się wyraża w jakości, konwencji
i stylu debaty publicznej. Bo to z niej wyrastają powracające upiory demokracji
."

/ Jacek Żakowski /

Polecam całość;
http://wyborcza.pl/1,75968,13266925,Polityka__glupcze_.html

(Jeżeli "Piano" zamknie tekst, - mam skopiowany, więc wkleję.)


Confused

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group