Autor Wiadomość
prawy
PostWysłany: Pon 16:49, 12 Kwi 2010    Temat postu:

No przecież to normalne że to nie był mój tekst. zapomniałem dać linka. wielka mi afera.
Daga
PostWysłany: Pon 16:11, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Hreczuniu:) jesteś wielka Very Happy
Dziękuję za zdemaskowanie "złodziejskiej osoby"
hajdi
PostWysłany: Pon 15:58, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Podpisuję się pod każdym słowem Oli. Od tej chwili 'prawego' będę omijać szerokim łukiem stosując 'ignor'
Wielkie uznanie dla Hreczuni, która zdemaskowała złodzieja, który cudze słowa przedstawia jako swoje.
hreczka
PostWysłany: Pon 12:57, 12 Kwi 2010    Temat postu:

.
Przykre jest to, że "prawy" wybrał sobie do mącenia na naszym forum - tak smutny czas... Crying or Very sad
Nie zatrzymujemy go tu dłużej, - niech wraca do swoich i swojego guru - "mendy"!

Oto link do blogu, z którego "prawy" ukradł "swój" tekst: http://menda.salon24.pl/
(Oczywiście - pominął(a) zawarte tam "motto"!)


Na wszelki wypadek - ilustracja fragmentu;

_________


Evil or Very Mad

.
acomitam
PostWysłany: Pon 12:04, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Nasze słowa nie zasieją nawet ziarenka wątpliwosci. Na betonie kwiaty nie rosną.

Jedynym rezultatem obecności na naszym forum osoby o megalomaniackim pseudo jest irytacja i drobne niesnaski. Zamiast pisać o sprawach, które naprawdę leżą nam na sercu, zajmujemy się kimś, kto na to absolutnie nie zasługuje. Szkoda czasu, nerwów i miejsca w wątkach.

Od tego momentu będę tę osobę totalnie ignorować.
ans
PostWysłany: Pon 9:21, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Kiedy na naszym forum za które odpowiadam pojawia się tekst demagogiczny , jątrzący i kłamliwy nie mogę pozostawić go bez odpowiedzi, chociaż zdaję sobie sprawę, że dyskusje powinny zamilknąć na czas żałoby.
Jako alternatywę miałam usunięcie tego tekstu z naszego forum.
Wydaje mi się jednak, że nie powinniśmy "chować głowy w piasek" i z samozadowoleniem nie dopuszczać do siebie nawet myśli, że w przestrzeni sieciowej pojawiają się i takie teksty, które ktoś wkleja także na nasze forum. Prawdopodobnie ten tekst jego przekonuje. Tym bardziej uważam, że należy udzielić odpowiedzi . Może nasze słowa zasieją choćby ziarenko wątpliwości.
hajdi
PostWysłany: Pon 9:00, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Prosiłam, żeby się tu nie wypowiadać!
Tekst został po prostu wklejony z portalu "antyleft"
Możemy rozmawiać, ale swoimi słowami!
BB
PostWysłany: Pon 8:36, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Nie szkoda Wam Moje Drogie czasu???????????
Daga
PostWysłany: Pon 0:37, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Haniu:) buziaczek Very Happy
Osoba nie zrozumie, ale czekam na cud!!!!!
haniafly
PostWysłany: Pon 0:02, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Daga napisał:
ROZUMIE??????[/b]


Obawiam się, że NIE ZROZUMIE Evil or Very Mad Tacy jak on nie rozumieją i nie wierzą w istnienie zwykłych ludzkich odruchów, bo sami ich nie mają.
Jestem tylko ciekawa reakcji, gdyby ta katastrofa wydarzyła się 3 dni wcześniej... ale ponieważ nie mam w zwyczaju pochopnie oceniać, więc swoje przypuszczenia zachowam dla siebie.
Daga
PostWysłany: Nie 23:37, 11 Kwi 2010    Temat postu:

Niech osoba, co śmieszny nick sobie przybrała, nas zaczepiająca sobie uświadomi, że o zmarłym: albo wcale, albo tylko dobrze!!!!!!
Osoba przypomina rzeczy złe, co sie mówiło i może co sie myślało?????

NIECH OSOBA ZAMILKNIE!!!!

Niech idzie sobie z Bogiem, tam skąd przybyła i tam daje upust swoim zawistnym spostrzeżeniom.

My tu posiedzimy w żałobie Sad

ROZUMIE??????
ans
PostWysłany: Nie 23:02, 11 Kwi 2010    Temat postu:

Przerażasz mnie "prawy", ja nigdy nie wyobrażałam sobie śmierci prezydenta Rolling Eyes Nie wyobrażam sobie niczyjej śmierci.
To nie jest prawda, że wcześniej nie było w mediach "ładnych zdjęć pary prezydenckiej". Sama wiele ich widziałam, także i te które teraz są prezentowane z okazji żałoby.
To, że nie wszyscy tak jak Ty zachwycali się prezydenturą Lecha Kaczyńskiego to nie znaczy przecież, że chcieli aby ta prezydentura zakończyła się tak tragicznie. Jeśli nawet ktoś wyrażał opinię, że chciałby aby prezydent odszedł, to przecież nikt nie życzył mu ostatecznego odejścia. Polityka nie jest jedynym sposobem na egzystencję.
Ja miałam wrażenie, że prezydenta męczy jego rola i że lepiej czułby się poza polityką. Jeśli mam przypadkowo rację to nie Ci o których piszesz powinni odczuwać wstyd i poczucie winy.
Wspominasz żarty z powodu Irasiada, czy Burubara. Czy nie było powodów do tych żartów ? Tak samo żartowano ze "słońca Peru" i czapeczki Tuska. Z polityków się żartuje , polityków się krytykuje , można różnie oceniać to co zrobili. Różnimy się i nie wszyscy podzielają poglądy takie jakie prezentował prezydent. Przecież to nie znaczy, że Ci sami ludzie, którzy mają inną od "pisowej" wizję Polski nie mogą po ludzku współczuć rodzinie prezydenta i rodzinom innych ofiar tragedii. Nie możesz nikomu odmawiać prawa do żałoby i współczucia.
Przecież wszyscy kiedyś umrzemy (choć zapewne nie wszyscy w tak tragicznych okolicznościach) czy w związku z tym uważasz, że nikt nie podlega krytyce ? Z nikogo nie można żartować ?
Przecież to absurd.
DAK
PostWysłany: Nie 22:57, 11 Kwi 2010    Temat postu: Re: Kondukt żałobny

prawy napisał:
... ale pozwólcie zachować mi prawo do niewiary w Waszą szczerość. Solidnie żeście na to zapracowali.

Żal mi ciebie, wierzę w twoją szczerość, choć ty mi tej szczerości odmawiasz.
A szczerze odbieram twój stan jako zalanie mózgu porcją złości i żółci, choć tę złość i żółć widzisz tylko u innych.
Różnimy się i jeśli cię tak ta inność "tubylców" boli, to nie zaglądaj tu, dla zdrowia twojego i uszanowania uczuć, o których tak wzniośle piszesz.
Tylko tyle i aż tyle.
prawy
PostWysłany: Nie 22:15, 11 Kwi 2010    Temat postu: Kondukt żałobny

Był taki moment kilkanaście miesięcy temu, kiedy wydawało się, że nagonka na prezydenta Polski przejawiająca się w inwektywach, manipulacjach, kłamstwach, wymownych przemilczeniach i małostkowych uszczypliwościach autorstwa promomowanych w mediach polityków, a często i samych dziennikarzy - że ta nagonka osiągnęła poziom, za którym jest już wyłącznie medialny lub polityczny impeachement. Pomyślałem sobie, że chyba tylko jakaś tragedia, zwłaszcza przedwczesna śmierć prezydenta jest w stanie postawić temu tamę. I zastanawiałem się wtedy - horrible dictu! - jak by to było gdyby umarł prezydent. I - muszę przyznać - nie byłem sobie w stanie tego wyobrazić.

Od wczorajszego ranka miota się we mnie cała masa uczuć, jest wśród nich żal, obawa o stan państwa, przerażenie i niezrozumienie sensu. Ale pośród tych uczuć, które mi towarzyszą najsilniejszym jest nieustające, przytłaczające, obezwładniające poczucie n i e s p r a w i e d l i w o ś c i. Niesprawiedliwości na wielu poziomach. Na tym najniższym, wydawałoby się - trywialnym - poziomie odczułem ją otwierając internet. Okazało się, że nagle, w godzinie śmierci Lecha Kaczyńskiego wiodące portale internetowe jednak posiadają fotografie głowy państwa bez rozbieganego spojrzenia, wyłupiastych oczu, rozchylonych nienaturalnie ust, ułożonych nieforemnie dłoni. Czy wcześniej serwery tych portali, a także wiodącej telewizji informacyjnej w Polsce nie zawierały tych zdjęć? Panie dziennikarzu, panie redaktorze, czy wcześniej nie mogłeś pokazywać milionom Polaków ich prezydenta w pozie godnej? Włączyłem wiodącą telewizję informacyjną, która nadaje kompilację doskonałych autoironicznych, bystrych bon-motów prezydenta nagranych "off the record". Okazuje się, że myśmy z tej strony Lecha Kaczyńskiego nie znali, a przecież te nagrania tam cały czas były! Dlaczego więc wiodąca telewizja prywatna położyła główną zasługę w wykreowaniu prezydenta na gbura?

Najpopularniejsza dziennikarka polityczna w Polsce, na antenie wiodącej stacji prywatnej, pogrążona w nieutulonym żalu opisuje swój wczorajszy poranek, pełen łez i smutku. Jednocześnie konstatuje, że chciałaby aby ta tragedia "zmieniła coś w Polakach", ale sugeruje, że będzie to trudne, gdyż kiedy przyszła pod Pałac Prezydencki zapalić znicz, to podszedł ktoś do niej z motłochu, nazwał "ścierką" i kazał się "wynosić". Ta sama dziennikarka w ostatnich kilku miesiącach dała co najmniej kilkanaście razy w swych programach telewizyjnych i radiowych najlepszy czas antenowy człowiekowi o charakterystyce kanalii. Człowiekowi, który między innymi nazywał Lecha Kaczyńskiego "trupem na wrotkach", "półmartwym", insynuował mu różnorakie choroby, w tym psychiczne i alkoholizm, o drobniejszych kwestiach nie wspominając. Człowiek ten wprost swoją aktualną misję w polityce określał jako "pozbycie się Kaczyńskiego" - wiodąca dziennikarka polityczna w Polsce, którą motłoch nie zaakceptował pod Pałacem, ma swój największy wkład w promowanie tej kanalii. Nie odmawiam jej prawa do żałoby po zmarłym prezydencie. Ale jej tout court nie wierzę. Nawet jeśli w tej niewiarze błądzę, to jest to błądzenie usprawiedliwione jej dotychczasową metodyczną pracą nad deprecjonowaniem głowy państwa polskiego. I jest jej kolega redakcyjny, który z poważną miną mówi o stracie jaką odczuwa, a który w pierwszym wydaniu serwisu informatycznego, pod swoim kierownictwem kazał wycofać z pierwszej na ostatnią pozycję informację o tym, że prezydent odznaczył orderem Annę Walentynowicz. Jaka to dla niego strata? Przecież to był prezydent, którego miejsce w twoim programie było tuż przed prognozą pogody? A jak się czuje ich kolega ze stacji państwowej, dziennikarz roku, którzy czytając nagłówki opiniotwórczej prasy turlał się ze śmiechu powtarzając "borubara", "irasiada" wypowiadanych przez "niskopiennego"prezydenta? A największa gazeta, która te nagłówki drukowała i była w stanie posunąć się nawet do kłamstw i przestępczych - nieprawdziwych, jak się oczywiście okazało - zarzutów, ma dziś najpiękniejszą szatę graficzną ze wszystkich żałobnych wydań. Jak dziś oni wszyscy się czują, lub jak powinni się czuć gdyby posiadali sumienie, widząc od kilkudziesięciu godzin to, co jest ważne, widząc tchnienie Absolutu w niesłychanym żywiole symboliki (wieloznacznej) tej tragedii - w obliczu tych wszystkich litrów atramentu wylanego, ton papieru zadrukowanego i terabajtów informacji o przejęzyczeniach, gafach, wyglądzie głowy państwa i Bóg wie czym jeszcze? Jak powinni się czuć?

Kandydat na prezydenta, wykonujący właśnie funkcje głowy państwa, eksponowany w mediach od wczoraj z racji swych konstytucyjnych kompetencji, zwraca się z "orędziem do narodu" , apelując o jedność ponad podziałami. I - proszę mi wybaczyć, jestem zwykłą mendą - za każdym razem gdy widzę jego doskonale upudrowaną twarz na tle biblioteczki i białoczerwonej flagi, wraca mi obraz sprzed roku, kiedy to prezydent RP, jako jedyny, jak się wydaje, rozumiejąc sytuację geopolityczną przebywał na terenie Gruzji zaatakowanej przez Rosję. Kolumna prezydencka została ostrzelana przez patrol rosyjski, a obecny kandydat-marszałek-prezydent wielce rozbawiony opowiadał o "zabawie w żołnierza", "dzikiej eskapadzie" prezydenta, kwitując: "jaki prezydent, taki zamach". Dziś maszeruje na czele konduktu żałobnego i ogłasza żałobę narodową "z powodu katastrofy rządowego samolotu". A nie dlatego, że zginął Lech Kaczyński, głowa państwa, wybitny człowiek?

I jest jego kolega klubowy, wybitny specjalista od much i muszek, którego nienawiść do "kaczyzmu" pochłonęła bez reszty, który ilością inwektyw i chamstwa przebił podaj wszystkich. W kondukcie, zalani łzami kroczą przedstawiciele Partii Władzy, którzy okazywali dumę z wykradzenia samolotu prezydenckiego i uziemienia głowy swojego państwa w domu, są ludzie, którzy nawet kosztem wizerunku Polski za granicą opluwali polskiego prezydenta do partnerów ze świata. W żałobnym pochodzie nie mogło zabraknąć także "legendy Solidarności", który - ze znaną już skromnością - oświadczył, że "wybacza"Lechowi Kaczyńskiemu. Co takiego wybacza prezydentowi, który pod każdym względem bił go na głowę, a którego prostacko wyzywał, naśmiewając się także z jego małżonki? Jakie ma prawo do "wybaczania"czegokolwiek temu człowiekowi?

Jeszcze nie ostygło ciało prezydenta, a kandydat-marszałek-prezydent dosłownie w kilka godzin wprowadził do pałacu swojego - nomen omen - namiestnika. Nikt nie zauważa dwuznaczności w tym, że gestorem dokumentacji dotyczącej aneksu do likwidacji WSI jest jeden z prawdopodobnych bohaterów tego dokumentu. Jeszcze nie dotarło do nas ciało szefa IPN, a - jak mówił dziś któryś z "pisowskich"dziennikarzy - jego zastępczyni podejmuje już jakieś decyzje. Do czego się tak spieszą? Czy to nie nasuwa skojarzeń z mało lubianymi zwierzętami na sawannie? Co będzie potem? Teraz już nietrudno to sobie wyobrazić.

Nie odmawiam nikomu prawa do żałoby, ale pozwólcie zachować mi prawo do niewiary w Waszą szczerość. Solidnie żeście na to zapracowali.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group