www.spotkania.fora.pl

Daga

Szukałam tematu Babilon cofając sie do 9 strony i nie ma, a program ten wymaga naszego komentarza.
Zaryzykuję twierdzenie, ze zaczyna sie w polityce nowa era, bo mamy Prezydenta, a jarkacz zapowiedział NIE PODPORZĄDKOWANIE SIĘ konstytucyjnemu porządkowi.

W dzisiejszym Babilonie wzięły udział: filozofka Szyszyńska, 'duża pisówka' - sekretarz partii na "S"( za cholere nie pamietam jej nazwiska), dziennikarka J Janowska - o wyglądzie 'suchej gruszki', i przemiła J. Mucha.
Zakrakali w programie biedną Muchę, ale i Szyszkowska nie mogła sie przebic ze swoim spokojnym głosem.
Mucha była osamotniona ze swoimi poglądami, a wspierana tylko przez prowadzącego Marciniaka.
Janowska prawie dostała ataku histerii, że ten człowiek ( czyli jarkacz ) ma prawo mówic te wszystkie rzeczy, bo przeżył traumę. Mówiła również
że każdy, czyli my wszyscy, powinniśmy go rozumieć.
Ksiądz występujący, jako gość jasno określił, ze krzyż powinien własciwie zostać tam gdzie stoi, a kler nie zawiódł wcale, bo to władza wszystkiemu winna i tyle!

Daga

Trzeba chyba zlikwidować ten wątek, bo nie wiedziałam, że Babilon opisany był przez Ansie:) w innym temacie - sorki, ze tak się stało Very Happy

hajdi

I dobrze Dago, że założyłaś ten temat i niech zostanie. Omawiamy różne "rozmowy polityczne" i inne, to Babilon też może mieć swój wątek, bo na pewno będzie jeszcze wiele okazji, aby swoje spostrzeżenia omówić. A ja chętnie poczytam, bo raczej nie oglądam o tej porze TV Very Happy

BB

Korzystając z tego, że "Babilon" jest pod ręką, pozwolę sobie dorzucić swoje trzy grosze bo też oglądałam - choć bez należytej uwagi.
Trzem paniom nie poświęcę uwagi bo mi się nie chce, ale Joanną Muchą się muszę zająć i to krytycznie.
Bardzo ją lubię, ale dzisiaj mnie wnerwiła bo dała się zagdakać (zakwakać raczej) pozostałym i - jak zwykle - była zbyt łagodna.
Przecież na te kretyństwa dwóch "pisówek" mogła odpowiedzieć choćby przykładami "z życia wziętymi" czyli cytatami panów Jara, Bredzińskiego, Kurskiego i spółki oraz pani Kempiny, Rokiciny i spółki. Czyżby ich nie pamiętała? To nie powinna bawić się w politykę.
Należało też absolutnie wziąć w obronę Janusza Palikota i uzasadnić skąd się wzięły jego "brutalne ataki" - a uzasadnień jest multum.
Ale ona nie znosi Palikota, więc i bronić go - jak widać - nie musi. Nawet przed jadowitymi "pisówami". Czyli, że osobiste urazy i animozje ważniejsze.
A na koniec - powaliła mnie na ziemię oświadczając, że krzyż POWINIEN POZOSTAĆ !
Mogła w takim razie zaproponować wyburzenie Pałacu Prezydenckiego!
Jeśli nie rozumie czemu ten krzyż tam wadzi to znaczy, że nic nie rozumie.
Jednym słowem mamy drugiego Gowina ! I to mi się nie podoba.

ans

Rzeczywiście pisałam już o Babilonie w innych wątkach(miałam słabą sieć, więc dopisywałam byle gdzie).
Bardzo mnie zdenerwował ten program w dzisiejszym wydaniu.
Ta pisuwa nazywa się Sadurska, zawsze mnie irytuje podobnie jak dziennikarka Jankowska.
Prowadzący najwyraźniej nie umie zapanować nad tymi "gwiazdami".
Mucha i Szyszkowska także pozwalały się zakrzyczeć.
W dodatku Szyszkowska za bardzo (moim zdaniem) buja w obłokach.
W efekcie w programie czarno na białym wykazano, że czarne jest białe.
Mucha już wcześniej w jakimś innym programie mówiła, że "najlepiej krzyż zostawić ". Pewnie tak uważa, że jeśli zniknie zainteresowanie medialne krzyżem "obrońcom" się znudzi. Też chwilami tak myślałam, ale doszłam do wniosku, że po tym do czego już doszło nie wolno ustępować pisiakom (to oni przecież sterują krzyżową aferą).
Nie może przecież państwo okazywać swojej bezsilności. Kolejne bojówki PIS będą stawiać krzyże w dowolnych miejscach i paraliżować działanie państwowych służb. Nie może też platforma wyrzucać Palikota czy kogokolwiek innego ze swoich szeregów dlatego, że tego żądają pisowe.
Palikot i wszystko co dotąd powiedział to mały pikuś w porównaniu z samym prezesem "specjalnej troski".

Daga

"Biedną muchę gazetą zabili" - pomyślałam sobie słysząc z jej ust, że krzyż powinien tam zostać!!!!
Chyba pani Joanna Mucha prowadzi jakąs grę?

Może z Gowinem będa tworzyć skrzydło????

hreczka

.
Skoda gadać, ten BABILON, to jeden wielki babski jazgot. Tak dennego magla w wykonaniu "autorytetów" Wink

jeszcze nie było!
Szyszkowska, - kiedyś, kiedyś - miewała oryginalne poglądy, a dziś... obrończyni fanatyków i oszołomów spod krzyża! Twisted Evil

"Krzyż MUSI zostać, a Prezydent - srrruuu - do Belwederu - wzorem Piłsudskiego!" (Ciekawe, że z tego "wzoru" nie skorzystał poprzednik - śp. Lech?!? Shocked

)
Sukienkowy, to taki "chłopek roztropek" i do tego - słabo zorientowany w tym, o czym się wypowiadał.
A ta, co siedziała w środku, to - istna "chorągiewa". Z programu na program - zwrot o 180°! Evil or Very Mad

Szkoda oczu i uszu, a teraz i klawiatury! Crying or Very sad

.

ans

Bywały ciekawe Babilony z innym zestawem pań (n.p bywała Środa).

kszzzz

Pewnie w sezonie ogórkowym trudno o ciekawszy zestaw pań. A Marciniak zupełnie nie potrafił nad tymi paniami zapanować. Właćciwie brylowały tylko dwie, a pani Jankowska już na początku narzuciła temat i charakter rozmowy.
Sądzę, ze Joanna Mucha dała go sobie narzucić (jak onegdaj Tusk wyrzucenie Ćwiąkalskiego). To jest takie perfidne działanie PIS-u na każdym froncie, by wszyscy tańczyli jak oni zagrają! A w tym się mieści wywieranie nacisku na premiera, by robił to, co chcą pisi, a z reszty się tłumaczył, by PO zmuszać do zachowania się i postępowania zgodnie z życzeniem pisich i w końcu żeby nawet w mediach posłowie i senatorowie PO nie mieli swobody wypowiedzi i mówili tylko to, co PIS dopuszcza (zresztą po to, by ich za chwilę miażdżyć). Tylko Palikot, Kuc i Niesiołowski wyłamują się spod "kurateli" PIS-u Sad

. Z drugiej strony pisiacy obrzucają błotem rząd, parlamenterzystów PO i samą partię i łżą na temat wszystkiego, co się da, a Platforma się nie broni Shocked

Nie rozumiem o co tu biega... O zgodę, która buduje? Żebyśmy się nie obudzili wszyscy z palcem w nocniku Sad

.

Daga

Dzisiejszy Babilon będzie powtarzany o 12 w nocy, ale radzę ludziom o słabych nerwach nie oglądać!!!!
Piotr Marciniak chyba oszalał i zaprosił do dyskusji ordynarną Zofię Bigos, ale może miał plan skompromitować miłośników pislamu?
Z jednej strony fajnie oglądać, bo Maria Czubaszek bierze udział, z drugiej ta górolica, gażdzino, co prawdę ma gdzieś ukryta w górach, a sprawiedliwość tylko wg. pisiu.
Nie będe sie rozpisywać, jeno powiem, że gażdzina całkowicie obwinia za wszystko związane z krzyżem, Platformę, zaś modlących sie spokojnie ludzi zaczepiaja Tuskowi.
Mało tego to Episkopat niech nie mówi Wink

, bo ona należy do kościoła i ma inne zdanie!!!!
Moje oglądanie było bardziej słuchaniem z kuchni, wiec czekam na powtórkę i ewentualnie dopiszę rewelki!!!!!

ans

Ja oglądałam uważnie. Gdzieś już o tym pisałam, ale zapomniałam w którym temacie Embarassed

Bardzo podobała mi się p. Maria Czubaszek kiedy powiedziała, że "jeśli ktoś się za bardzo pochyli nad tymi krzyżowcami (określenie moje dla uproszczenia) to na drugą stronę się wypnie" Wink

Daga

"J"otek na fsk fajny wierszyk o 'gastronomce' Wink

napisał(a)

14.08.2010 15:14~J.
Świetnym pstrągiem raczy
Szarlotka też jak marzenie
Dzisiaj w tle swojej karczmy
Uprawia typowe 'kaczenie'...

Radykalizm 'podhalański'
Krzyż zostawić, wielki pomnik
Inne zdanie, to 'krzyż pański'
I w 'imieniu' to wypomni...

Pani Zofio Bigosowa
Z tym 'imieniem' to przesada
Znam górali, rzecz nie nowa
Że ta myśl się nie podoba....

W imieniu Podhala, czy Narodu
Jednostka się nie wypowiada
Bo nigdy nie ruszymy do przodu
Gdy odrębność myśli, to tylko roszada....

Daga

Taaak! to słyszałam, to było boskie Very Happy

Pisówka chyba jej powiedziała, że trzeba sie pochylić Crying or Very sad

i taka była pani Marii odpowiedz.

Daga

Teraz w powtórce słyszałam cyt. zdanie jarkacza wygłoszone na PLENUM PISIU - "cnotę straciliśmy, rubla nie zarobiliśmy"

Bardzo proszę o ocenę, bo mnie mózg się zlasował!!!!
Liczba mnoga
Kurtyzana, czy co?
Nie wiem, już nic nie wiem Sad

ans

O sobie i swojej partii mówił.
Partia to ja, a ja to partia. Wink

(taki to kandydat na prezydenta był).
Teraz należałoby stwierdzić, że "Pisi szczekają, a państwo idzie dalej".
Chociaż te ich podgryzania bardzo psują normalnym ludziom radość z uroczystości (choćby w takie święto jak dzisiejsze).

hreczka

Daga

Ta 'kurtyzana', ma ohydną twarz, fuuuuuu! Wink

kszzzz

Daga

O tej właśnie zabawie mówiła Maria Czubaszek w Babilonie, odpowiadając pisówce, że nie rozumie jak można jednego dnia być w żałobie, następnego dnia się bawić i śpiewać i robić za "dzieci kwiaty" i nasępnie wpadać znów w nastrój żałobny.

Paranoja!!!!

ans

U mnie tak to wygląda Wink

kszzzz

Jeszcze jedna moja wariacja na temat rubla:

BB

Czy Jaro o tym rubelku to w ramach tych wyznań miłosnych kierowanych do BRACI MOSKALI w czasie kampanii ?
Ale przecież zmienił front natychmiast po przegranej. Najwidoczniej coś w tym jego rozumku szwankuje.

Daga

W dzisiejszym Babilonie gościły: D. Waniek, pani Wujec. J. Janowska i M. Niezabitowska. Gościem była H. Krzywonos.
Rozmowa była ciekawa. Wspomnienia, wspomnienia, bardzo wszystko przyjemne.
Zastanawiałam się, czemu J. Janowska, dziennikarka z przeżyciami i internowaniem, tak bardzo ukochała sobie jarkacza i stoi za nim murem.
Pani Waniek opowiadała o trudnym życiu wszystkich kobiet w czasie strajku.
Przecież to na naszych barkach spoczywało dbanie o rodzinę, w kwestii żywienia, czystości i spokoju, a więc praca zawodowa, zdobywanie jedzenia i walka.
Nie ma co sie użalać, człowiek był młody, silny i miał power!

BB

Dość ciekawy był tym razem ten "babiniec", a najbardziej mi się "widzi" Pani Henryka Krzywonos. Takich kobiet nam trzeba w polityce - ona przecież za tuzin panów obleci. A te wszystkie półgłówkowane "madonny" typu Nelly, Jakubiak, Kempa, Jolanta "tańcząca z księdzem" i wiele jeszcze - o których mamy podobne zdanie - niech idą na zieloną trawkę - byle daleko aby,ich nie oglądać i nie słuchać.
A Panią Danutę Waniek lubię słuchać bo nigdy się nie zacietrzewia i mówi bardzo rozsądnie. Nie przeszkadza mi jej lewicowość bo uważam, że im więcej mądrych ludzi na lewicy tym lepiej.
Sam temat przewodni Babilonu mi odpowiadał bo też sobie powspominałam tamte lata - a jest co wspominać !
Szkoda, że dawne grono, z którym można by snuć te wspomnienia z naszego podwórka tak bardzo się teraz skurczyło. I to znowu przez PiS !

Daga

BBetko:) też mi nie przeszkadza Wańkowej przeszłość. Trudno!, pochodziła z innego domu, ale za to, jak mówisz imponuje mi swoim spokojen, dobrą polszczyzną, a ogólnie, jest dobrym mówcą ( bez min )
Przy okazji wymiany zdań pań Waniek z Krzywonosową o zaopatrzeniu mam wspomnienia i dobre i złe, nawet bardzo złe.
Dobre było to, że pracując w budowlance stawialiśmy Komisariat Milicji i w nagrodę niejako, nie wszyscy, ale mogliśmy sobie robić zaopatrzenie w ich bufecie. Matko!!!! co tam były za frykasy!!!!
Kotlety schabowe panierowane
Kotlety mielone, zwane przeglądem tygodnia.
Wątróbka drobiowa, czy tam jakaś, z cebulką na wagę.
Kiełbasa ( jakby zwyczajna), serwolatka (fu! nie kupowałam!)
Gruba do kanapek, zwana krakowską.
Puszki z 'Mielonką turystyczną'
Ciastka kruche z cukrem
Owoce, ale bez szaleństw, jabłka
Więcej nie pamietam
To samo było w Komitetach Partii
Przechodziłam kurs chowu kaczek co zakończyło sie dyplomem,a mieściły sie te pomieszczenia z boku budynku. Do Komitetu też mogłam tam wejść, jako kursantka.
Matko czego tam nie było!!!????
Kilka tygodni kurs odbywał sie w tym Komitecie, następnie przeniesiono nas do Urzędu Wojewódzkiego - tam juz nic nie szukałam( nie miałam czasu ), a może bufetu nie było?
W każdym czasie dzisiaj to nie ma znaczenia, a wspomina sie raxczej ze śmiechem.
W Śródmieściu dużego Miasta w Mięsnym sklepie, jak był dobrze zaopatrony stała musztarda, ocet i żarówki.

ans

Nigdy takiego sklepu nie widziałam (Wańkowa pewnie także nie). Ja nigdy nie należałam do partii (rodzina też nie). Mieliśmy znajomych szeregowych członków i tacy także żadnych przywilejów nie mieli.
Miałam za to kiedyś w dobie kartkowej koleżankę (odnalezioną po latach). Okazało się, że ta koleżanka pracowała wtedy jako księgowa na pół etatu w supersamie. Dla jej kierownika załatwiliśmy kiedyś kupno telewizora.
W zamian zostałam zaproszona do podziemi tego ich sklepu.
Czego tam nie było... Very Happy

Było wszystko co sobie zamarzyłam bez kartek ! (mięso, wędliny, słodycze, proszki do prania, nawet śmietanka śnieżka i... alkohol na którym mnie akurat nie zależało). Wybrałam się jednak tam po raz drugi z kolegą jego samochodem , bo akurat z powodu jakiejś uroczystości rodzinnej właśnie alkoholu potrzebował . Ja brałam dla siebie te proszki, słodycze i wędliny i pamiętam, że także jakiś szampan (z myślą o świętach).
Nosiliśmy skrzynki produktów pełne do Syrenki.
Nieśliśmy właśnie ciężką skrzynkę, a tu naprzeciw nam idą milicjanci.
Byliśmy przerażeni, że to jakaś kontrola , że wpadliśmy razem z naszym dobroczyńcą.
Milicjanci wesoło nas powitali. Kiedy pakowaliśmy nasze skrzynki zobaczyliśmy, że oni zbliżają się do swojego radiowozu ze skrzynką pełną wódki.

Daga

Ansiu:) fajnie miałaś, ale Wańkowa też fajniej miała od zwykłej kobiety pracującej o tak jak ja na budowie z dala od wszelakich sklepów.
Też nigdy nikt z mojej rodziny do Partii i Milicji nie należał. Ale dwa razy miałam taką okazje kupować gościnnie w bufetach! uprzywilejowanych placówek.
Miałam męża w stoczni i po pracy coś musiałam mu zanieś do jedzenia.
To jeszcze dobrze, że moi koledzy w pracy bardzo mi pomagali.
Ale był też okres tragiczny w moim życiu.
Ledwo uszłam z życiem, a do dzisiaj mam tego konsekwencje, ale to juz pisałam w innym miejscu.

ans

Mnie się tak skojarzyło. Też zaledwie trzy razy kupowałam w tych podziemiach supersamu i .. jakoś głupio się czułam.
To nie było w czasie kiedy na półkach był ocet i musztarda, a trochę później. Wtedy już było więcej towaru, ale na wszystko były kartki i mało na te kartki było . Szkoda było też brać byle co.
Kiedy jechałam tam kupować myślałam, że też kartki muszę oddać, byleby wędliny i mięso dostać ładne. Okazało się, że kierownik mógł mi sprzedać bez kartek co tylko chciałam, chociaż niby jakoś się z tego towaru i kartek mieli rozliczać. Rolling Eyes

Taki był wtedy handel wymienny. Mój mąż naprawiał telewizory i inny sprzęt elektroniczny także przed sprzedażą w sklepach. Zawsze naprawiacze mogli sobie coś z tego sprzętu kupić (jako bonus). Jeden telewizor ( bardzo tanio, bo pierwotnie całkiem zepsuty) nam wystarczył. Mogliśmy potem sprzęt kupować dla innych n.p dla tego dobrodzieja z supersamu. W tym przypadku telewizor już po naprawie w normalnej cenie. Swoją drogą jak wtedy do sklepów dostarczano sprzęt elektroniczny prosto z fabryk to z reguły większość była zepsuta.
My kupiliśmy Rubina produkcji radzieckiej, który za granicę dotarł zepsuty i został przeceniony z 22 000 zł na 6000 zł !
Części , które wymagały wymiany kosztowały kilkaset złotych.
Został tak bardzo przeceniony , bo Rubiny mało kto umiał naprawiać.
Byłam kiedyś dumna, że rozpracowałam ten typ i sama sobie z naprawą i ustawianiem radziłam. To były czasy...
Do środka aktualnych telewizorów nawet nie próbuję zaglądać.
Kiedyś stale trzeba było coś naprawiać : telewizory, magnetofony, radia ,lodówki, pralki, samochody...

hreczka

.
Ktoś w BABILONIE powiedział, że "szynka była tylko na święta", ale to też nie jest prawda, bo pamiętam,
jak u mnie ugotowany, wędzony boczek - "robił" za szynkę!

Natomiast nigdy nie zapomnę okresu braku jajek! Crying or Very sad

Pewnie musiało to dłużej trwać, bo pamiętam wielką
"chcicę" i jeszcze większą radość, kiedy znajomy, ze swoich "zdobycznych" pięciu - odstąpił mi (szt. 3 zł)...
... JEDNO JAJKO! Hurra

.

BB

Powiem Wam, że jakoś dziwnie wzruszające są teraz te nasze wspomnienia i czytając o tych "wyrobach" uśmiechałam się, chociaż w TAMTYCH CZASACH wcale do śmiechu nam nie było.
Dorzucę garsteczkę :
Pamiętam mój często się powtarzający i koszmarny sen - otóż stałam w kilometrowej kolejce bo "dawali" żółty ser i za każdym razem gdy podchodziłam do lady słyszałam "ser się skończył, będzie jutro "! Nie uwierzycie, ale miałam obsesję na punkcie tego sera.
Pracowałam do maja 1984 w kopalni i tam w biurowcu był taki kioseczek śniadaniowy. Chociaż zaczynałam od 7-ej to jechałam na 6-tą, aby kupić w nim porcję masła (taką wielkości 1/8 kostki - bo jak śniadaniowa to dość) i małą buteleczkę śmietany. Kolejka oczywiście każdego dnia była spora, a przy schodach stał "pan kadrowiec" i zapisywał ile minut jest już po 7-ej.
Potem te minuty na koniec miesiąca sumował i odliczał czas na karcie zegarowej. Nigdy mu tego nie zapomnę !
Wymieniałyśmy się z koleżankami różnymi dziwnymi przepisami ale najbardziej zapamiętałam takie dwa - jeden to kanoldy z prażonego cukru oraz drugi - ciasteczka z tartej marchewki. Nawet dobre to było!
Muszę się też pochwalić, że zrobiłam awanturkę w sklepie mięsnym, gdzie wystałam się w kolejce w sprawie tzw. wędzonego z kartek (chyba 40 dkg) i patrzę a pan ładuje na wagę jakieś poszarpane dziadostwo, które przypominało wszystko tylko nie deklarowaną szynkę. A że to było przed świętami i musiałam zwolnić się wcześniej z pracy (odliczone na karcie zegarowej!) więc się wściekłam i spytałam pana czy to na pewno jest szynka. A pan mi na to - jak się pani nie podoba to niech pani nie bierze, inni wezmą. Wtedy "ogonek" nie wytrzymał i ludziska mnie poparli podpuszczając równocześnie, abym zadzwoniła do Wydziału Handlu. Bohatersko zażądałam od pana udostępnienia telefonu na zapleczu sklepu co pan uczynił - aczkolwiek niechętnie.
Przedstawiłam w Wydziale sprawę i swoje nazwisko, informując, że występuję w imieniu pozostałych klientów. Potem Wydział rozmawiał z panem kierownikiem a następnie pan kierownik wyciągnął z chłodni coś co szynką już można było nazwać.
W efekcie sporo nieznajomych osób kłaniało mi się potem na ulicy.