Forum www.spotkania.fora.pl Strona Główna www.spotkania.fora.pl
zatrzymaj się na chwilę
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nasze lektury
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.spotkania.fora.pl Strona Główna -> Kultura / Nasze: lektury, filmy, muzyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hajdi gość
Gość






PostWysłany: Wto 10:23, 29 Sie 2017    Temat postu:

Gombrowicz zawsze mnie okropnie nudził. Przeczytałam Ferdydurke oraz usiłowałam przeczytać Transatlantyk, ale nie dałam rady. Takie lektury mogą kompletnie zbrzydzić młodzież do czytania. Jedynie podobała mi się Iwona Księżniczka Burgunda, ale nie czytałam tego dzieła, a obejrzałam spektakl w Teatrze TV w doskonałej obsadzie i prawda śmiałam się często. No ale jako osoba o "pisowskiej mentalności"cirt mam prawo do takiej oceny Exclamation
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:03, 29 Sie 2017    Temat postu:

Pozostała mi Ferdydurke, bo Transatlantyk przemordowałem.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:04, 12 Wrz 2017    Temat postu:

Jerzy Waldorff - Dolina szarej rzeki.
Czytywałem książki J. Waldorffa, ale ta jest pierwszą nie o muzyce, dyrygentach, instrumentach. Jest to rzecz z wieloma wątkami autobiograficznymi, napisana z talentem, wspaniałą polszczyzną z ogromnym taktem traktująca o młodości, początkach pracy zawodowej, przedwojennej Warszawie, wojnie i Powstaniu a w końcu o starości, własnej i wielu najbliższych i znajomych. Autor żyje wspomnieniami sielskiego dzieciństwa i młodości, które idealizuje i nie może uwolnić się od zachwytów nad ziemiańskim obyczajem, życiem we dworze otoczonym ogrodem, po którym z parasolkami spacerowały jego ciotki i kuzynki. We wspomnieniach występują również parobkowie, dziewki folwarczne, zadzierzyści panicze z dubeltówkami na ramieniu, wierne psy i takie różne atrybuty już dość już słabo widoczne w latach pięćdziesiątych. A tu Pan Jerzy mieszka w jakimś dworze w Przylesiu, rozprawia z dziedzicem o zbiorach a kiedy jedzie do pracy w Warszawie, to widzi sylwetę Pałacu Kultury.
Kiedy pisze o chłopcach stajennych to są to jakieś postacie bezimienne, po prostu służba.
Kiedy wstępuje do wojska, to oczywiście do ułanów w Grudziądzu. Ułan to w dużej części właśnie chłopak stajenny. Połowę swego czasu spędza w stajni, bo w wojsku służby nie ma, ale wtedy to cała radość i ten sznyt. Dzwoni się ostrogami, podkręca wąsik, utrzymuje szablę, żeby nie latała na rapciach, tylko sztywno, dołem do przodu i uważnie na progu…
Szczęśliwie ułańska fantazja szybko wyparowała, kiedy wojna przyleciała na samolotach. O wojnie i Powstaniu nie ma wiele do czytania, ale czas powojenny już wyrazisty. Ciotki sprzedają, co zgromadziły i jakoś żyją póki starcza. Potem biedują strasznie. Sam autor ciągle samotny chodzi na obiadki do zakonnic, gdzie przy dużym stole spotykają się ludzie o dużych nazwiskach i małych emeryturach. Politykują, rozprawiają i coraz bardziej oddalają się od rzeczywistości. A rzeczywistość jest ponura. Waldorff postanawia być pisarzem. Otrzymuje stypendium na książkę o nowych czasach, ale przejada je na wybrzeżu nic nie napisawszy. Nie jest zdolny sprostać oczekiwaniom wydawnictwa. Nie stać go na optymizm
Przez całą opowieść przewija się postać rudej Heli, córki stróża warszawskiej kamienicy, która zostaje towarzyszką dyrektorem, pomaga Paniom Ciotkom, ale kończy samobójstwem. Została oskarżona o defraudację i nie ryzykowała procesu, którego przebieg w latach pięćdziesiątych łatwo było przewidzieć. Kończy opowieść studium starości z piękną metaforą rozmów przy klasztornym stole. Oto rozmowy te bardzo przypominają kłótnię starców siedzących w łodzi, która coraz bardziej oddala się od brzegu a oni spierają się o to, co coraz gorzej na tym brzegu widzą.
Los pozwolił mi na Kika rozmów z Jerzym Waldorffem. Było to zawsze z okazji większych spotkań. Był wtedy dyrektorem departamentu muzyki w ministerstwie kultury a rozmowy dotyczyły zaopatrzenia rynku w nagrania muzyczne płytowe a właściwie ich stały niedobór i innych podobnych tematów.
Pamiętam, że kiedyś zagalopował się nieco a później mnie przepraszał. Pamiętam go, jako uroczego człowieka z ogromnym poczuciem humoru.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Wto 19:09, 12 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daga




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23755
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 4081 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:09, 12 Wrz 2017    Temat postu:

Cenię Waldorffa, był świetnym krytykiem muzycznym, ale i doskonałym działaczem społecznym.
Kochał swojego jamniczka Puzona, który jak z charakteru tej rasy wynika, był domowym terrorystą Wink
Nie wiedziałam jednak o tej książce, którą świetnie zrecenzowałeś, ale ja osobiście wolałabym o muzyce, lub o renowacjach zabytkowych nagrobków dzięki jego zbiórkom Very Happy
Życie osobiste pana Jerzego mnie nie interesuje, a było pełne tajemnic Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:27, 12 Wrz 2017    Temat postu:

Jerzy Waldorff był postacią wielowymiarową. Swoją działalność popularyzatora muzyki uważał za obowiązek swojej klasy społecznej wobec narodu. Jak sam twierdził, nic mu z tego nie wyszło. Ze smutkiem trzeba to potwierdzić. Akcję umuzykalniania narodu wzięli na siebie ludzie od list przebojów. Dziś mamy społeczeństwo w tej części kultury zaniedbane, ale widać takie czasy. Powszechna jest kultura masowa. Postarałem się odwiedzić grób Jerzego Waldorffa na Powązkach i zapaliłem mu świeczkę.



Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daga




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23755
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 4081 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:27, 12 Wrz 2017    Temat postu:

Mam książkę Jerzego Waldorffa " Sekrety Polihymnii"
- I O Instrumentach Muzycznych
- II O Formach Muzycznych, Terminach i Jeszcze Innych Sprawach
- III Słowniczek Muzyczny

Swietna książka, była mi bardzo pomocna w latach kształcenia muzycznego.
Miał dar pięknego przekazywania najbardziej interesujących rzeczy.
To był właściwie jego cudowny sposób życia i bycia. Mówi się, że był to ostatni peerelowski baron.
Muzyka , to pocieszycielka, a pięknie ją opisał Gałczyński

Garniemy się do muzyki
muzyka to jest nasz festyn,
kochamy trąbki i smyki,
obój, klarnet i klawesyn

Jest w domu lichtarz nieduży
z wysoką świecą szkarłatną;
ona do koncertów służy,
do dźwięku dodaje światło.

Radość jak poważny taniec
przesuwa swój cień po ścianach.
I pada świecy pełganie
a twarz Jana Sebastiana

A świetnie przytoczył Jerzy Waldorff
Very Happy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:20, 13 Wrz 2017    Temat postu:

Z książkami Waldorffa jest pewien kłopot. W jego biografiach brakuje wzmianek o książkach, które mam na półce. Nie wiem, czy wszystkie odnalazłem ale z cała pewnością mam Diabły i anioły (to o dyrygentach) i opowiedziana powyżej Dolina szarej rzeki. Wszystkich ma być dwadzieścia. ale żadne zestawienie tylu nie zawiera.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Czw 18:09, 21 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daga




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23755
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 4081 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:13, 13 Wrz 2017    Temat postu:

Wyczytałam gdzieś, że był bardzo zagadkowy i może to się z tym wiąże?
Ale jak piszesz Multilatku:) że masz tak dużo książek Mistrza Waldorffa, to przytoczę jego cytat, który bardzo pasuje do Ciebie Very Happy

"Bywają takie dni, kiedy książka zastępuje słońce. Niebo pokrywa ziemię jak smutna misa cynowa, wszędzie jest szaro i wilgotno, więc nie chce się wyjść z domu. Najlepiej wtedy zapalić lampę życzliwą pod kolorowym abażurem, przysunąć do niej fotel i sięgnąć po książkę. Wybrać trzeba jedną z tych, co pisane były w czas pogody przez pogodnego duchem autora.
Jerzy Waldorff – Sekrety Polihymnii


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:18, 13 Wrz 2017    Temat postu:

Faktem powszechnie znanym była, jak to się teraz mówi, orientacja Jerzego Waldorffa. Była przyczyną wielu problemów. Jerzy W. zmienił nazwisko. Nazwisko Ojca to Preyss. Został przez ojca wydziedziczony. Jego towarzyszem życia był Mieczysław Jankowski, pedagog baletu, pochowany, jak twierdzi Wikipedia, w tym samym grobie. Na zdjęciu jest widoczny jego grób obok Waldorffa, ale nie dociekam szczegółów tej sprawy.
Wiadomo mi tylko, że władze kościelne sprzeciwiały się pochowaniu Waldorffa na Powązkach ale ustąpiły pod naporem opinii publicznej. Obawiam się, że dziś opór kościoła byłby skuteczny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daga




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23755
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 4081 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:29, 13 Wrz 2017    Temat postu:

Opór kościoła dzisiaj byłby większy, no i pis by też miał wiele do powiedzenia. Pamiętam gwizdy i buczenia na pogrzebie Gieremka, czy Kuronia.
A pan Jerzy został pewnie wydziedziczony z powodów, których się domyślam. Pewnie szanowny tatuś nie akceptował odmienności synka.
Teraz przeczytałam w googlach
Gdzies przeczytałam też, że Pan Waldorff swój majątek zapisał swojemu partnerowi M. Jankowskiemu.
Pan Jankowski opiekował się panem Jerzym, a byli ze sobą 60 lat Smile

Nie wiedziałam, że był przyjacielem Stefana Kisielewskiego i nawet napisał książkę "Słowo o Kisielu" - chciałabym ją przeczytać, bo na pewno jest skarbnicą ciekawych anegdot i dowcipów.

Very Happy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hajdi




Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4428 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:09, 15 Wrz 2017    Temat postu:

Bardzo ciekawe informacje tu przeczytałam za co dziękuję Exclamation
Ja też mam ciekawostkę, którą być może już znacie. Po śmierci Waldorffa POLITYKA publikowała fragmenty biografii, czy też autobiografii (nie wiem czy takową Pan Jerzy napisał) z których dowiedziałam się, że matka zareagowała całkiem inaczej niż ojciec. Gdy syn przyprowadził do domu swojego partnera, matka powiedziała "witam mojego drugiego syna". Bardzo mnie to wzruszyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 3:42, 25 Wrz 2017    Temat postu:

Karol Bunsch – Nowele zebrane.
Dwanaście nowel, które można usystematyzować w trzech grupach. Nowele o tematyce prawniczej, wojenno wojskowej i łowieckiej. Tadeusz Kudliński, w przedmowie, nie szczędzi słów pochwały dla talentu autora w wiarygodnych opisach zdarzeń w trzech różnych sytuacjach. Bunsch był bowiem przez jakiś czas praktykującym adwokatem, miał swój epizod wojenny i był zapalonym myśliwym. Ja, może w skutek silnej awersji do zabijania zwierząt dla zabawy, nabrałem od początku postawę bardzo krytyczną. Lepiej byłoby, gdybym nie czytał tej przedmowy.
Mimo, iż pierwsza nowela jest fabularyzowaną anegdotą, całkowicie niewiarygodną, a nawet bzdurną, tę część uważam za najlepszą. Nie ma w niej żadnych akcentów budzących sprzeciw, niepozwalających na pogodzenie się ze stanowiskiem autora. Zabawnie przedstawił jedną sprawę, w której wybronił sprawcę wypadku samochodowego wyciągając na plan pierwszy szczegół techniczny. Sąd uznał ten szczegół za istotny powód i uniewinnił sprawcę. Uradowany kierowca zaproponował swojemu obrońcy, że odwiezie go do kancelarii i w czasie krótkiej jazdy dwukrotnie omal nie rozjechał przechodniów. Kilka tygodni później, sam adwokat o mały włos nie został potrącony przez swego klienta.
Zbyt wiele czytałem wspomnień wojennych, zbyt wiele znam relacji uczestników bitew II wojny, aby przekonały mnie opowieści o niebywale zatwardziałym mścicielu, który zaczajony z karabinem w pobliżu niemieckiego żołnierza obsługującego karabin maszynowy, czekał kilka dni, aż ten obróci się do niego twarzą.
Zupełnie nie przemawiają do mnie opowieści o emocjach polujących na kaczki. Strzelają chmurą śrutu w gromadę kaczek powodując głównie zranienia i z dumą przywieszają je sobie u pasa. Później, jak się okazuje, poranione bądź zamęczone ptaki już nie interesują Panów Myśliwych. Oddają je byle komu, bo oni przeżywają swoje emocje „celując” w dwadzieścia kaczek podrywających się do lotu.
Ostatnie dwie nowele, to wyobrażenia autora o dwóch wydarzeniach historycznych. Pierwsza to chrzest Polski, druga to bitwa pod Grunwaldem. Pierwsza to, oczywiście czysta fantazja. Młodzi Polanie przyjmują z radością i podziwem nowych bogów, starzy są nieufni i nie podoba się im entuzjazm młodzieży. Opis bitwy pod Grunwaldem bazuje na opisie Długosza i trudno z nim polemizować. Długosz urodził się pięć lat po bitwie i musiał polegać na relacjach świadków, ale to byli świadkowie naoczni. Opis tej bitwy, w zależności od tego kto go pisze, może być bardzo różny. Dopóki nie natrafię na taki, który zmieni wynik bitwy, nie mam powodu do sprzeciwiania się jakiemukolwiek opisowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hajdi




Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4428 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:58, 25 Wrz 2017    Temat postu:

Dobra i dowcipna recenzja. Co do myśliwych to mój stosunek do tych ludzi nie odbiega od Twojego.

Ja ostatnio zdziecinniałam, bo przeczytałam wszystkie moje książki z dzieciństwa, a to dlatego że chciałam sprawdzić które mogę przekazać wnuczce. Niektóre przecież się bardzo zdezaktualizowały. Próbę czasu przetrzymały oczywiście powieści historyczne dla dzieci, no i Niziurski.
Teraz kończę czytać "Alicję po drugiej stronie lustra". I tu mam kłopot. "Alicję w krainie czarów" mam dwie. Jedna wydana w 1957 roku w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza z ślicznymi kolorowymi ilustracjami Olgi Siemaszko. Dwie następne są z 2000 roku w przekładzie Macieja Słomczyńskiego i one są zapewne najbardziej wierne, ale mi się nie podobają. Są pisane jakby dla dorosłych. Ilustracje też są nieciekawe, bo pochodzą z XIX wiecznego wydania angielskiego, czarno-białe i raczej przypominają ryciny.

(wysłane o 17,15)
Ta pierwsza (z 1957 roku) jest napisana dla dzieci. Słomczyński pisze rozwlekle i niezrozumiale dla 8 - 10 latek. Np. Pierwsze zdanie ze "starej" Alicji brzmi: Alicja miała już dość siedzenia na ławce obok siostry i próżnowania. Raz czy dwa zerknęła do książki, którą czytała siostra. Niestety książka ta nie zawierała obrazków ani rozmów A cóż jest warta książka w której nie ma rozmów ani obrazków....
U Słomczyńskiego idzie to tak: Alicja siedziała na brzegu obok siostry i była już bardzo znużona tym, że zupełnie nie ma co robić: raz czy dwa zajrzała do książki czytanej przez siostrę, ale nie było tam ani ilustracji, ani konwersacji. A jaki może być pożytek z książki - pomyślała Alicja - w której nie ma ani ilustracji i konwersacji.
Według mnie zbyt rozwlekle i z niezrozumiałymi dla dziecka słowami jak konwersacja, podejrzewam, że i słowo 'ilustracja' nie jest wszystkim dzieciom znane.
I ciekawostka. Według badaczy współcześnie badających życiorys Lewisa Carrolla był on człowiekiem o skłonnościach pedofilskich, co można nawet wyczytać ze słów wstępu do "starej" Alicji. Bardzo mnie to ubawiło, jak to Carroll zapraszał dzieci do swojego domu na podwieczorki, zabierał dzieci na wycieczki do Londynu, a Alicję i jej siostrę na przejażdżki łódką.

Maciej Słomczyński jest uznanym tłumaczem dzieł Szekspira i w ogóle literatury angielskiej. Do Alicji podszedł jednak, moim zdaniem, zbyt poważnie. No i jest uwielbianym przez czytelników Joe Alexem, piszącym kryminały pod tym pseudonimem.

wysłane o godz.17,15


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez hajdi dnia Pon 10:01, 25 Wrz 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:51, 25 Wrz 2017    Temat postu:

Dla mnie Słomczyński, to przede wszystkim autor genialnego tłumaczenia Ulissesa Joyce'a. W zdaniu, które przytaczasz, są zamieszczone słowa, o których znaczenie młody czytelnik miał zapytać starszych i taki był zapewne cel ich użycia.
Jeśli chodzi o książki dla dzieci (dobre książki dla dzieci), to wiele z nich czytałem mając już dowód osobisty. Podejrzewam, że książki o Puchataku czy Muminkach doceniamy dopiero, kiedy przypominamy je sobie jako rodzice. Myślę, żę podobnie jest z Alicją w krainie czarów. Dzieci bawią rysunki królika w cylindrze, natomiast na dowcip sytuacji i ironię w opisach różnych postaci muszą poczekać aż dorosną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:35, 06 Paź 2017    Temat postu:

Tomasz Piątek - Macierewicz i jego tajemnice.
Książka Tomasza Piątka, to gotowy akt oskarżenia. Udokumentowany jak mało który dokument prokuratury. Piątek skupia się na kilkunastu osobach z otoczenia Macierewicza, Naimskiego i Kaczyńskiego. Każda z tych osób ma bogato udokumentowane powiązania z rosyjskim GRU. GRU, to wywiad wojskowy, doskonale opisany przez niejakiego Suworowa (uciekinier na Zachód, funkcjonariusz GRU). Działalność GRU w Polsce wsparła PiS na drodze do zwycięstwa wyborczego. Typowym narzędziem GRU są podsłuchy i ukryte nagrania. Zadziwiający jest fakt, że raport o WSI został przetłumaczony w całości na rosyjski a tylko fragmentami na angielski. Włamanie do pomieszczeń Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO odbyło się w dziwny sposób. Pomieszczenia otwarto podrobionym kluczem, nie otwierano sejfów a poszukiwano dokumentów sprawdzających tłumaczkę raportu na język rosyjski. Przyjaciele Macierewicza w USA, to Amerykanie tylko z obywatelstwa. Są wieloletnimi "sympatykami" rosyjskiej mafii sołncewskiej i GRU. Wszystko jest doskonale udokumentowane. Macierewicz milczy, bo może tylko kłamać.
Dowody znajdują się w ogólnie dostępnych rejestrach sądowych. Znane są numery KRS spółek, które polscy milionerzy, wzbogaceni w tajemniczych okolicznościach, kupują, wykorzystują do jakiegoś celu i sprzedają. Ciekawa jest historia lubelskiego Herbapolu kupionego przez niejakiego Luśnię. Herbapol zapłacił ponad 400 tys. za reklamę w redagowanym przez Macierewicza piśmie Głos. T.P. przesiedział dwa tygodnie w Bibliotece Narodowej i przejrzał wszystkie numery pisma Głos. W żadnym nie znalazł żadnej reklamy Herbapolu Lublin.
Wystarczy. To trzeba przeczytać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daga




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23755
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 4081 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:36, 06 Paź 2017    Temat postu:

Czekam na książkę od córki. Muszę ją przeczytać.
Jedno dla mnie jest pewne, jeśli po takim czasie, od ukazaniu się książki Maciarescu nie oskarżył Piątka, to znaczy tylko jedno - PRAWDA jest w niej!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:01, 13 Paź 2017    Temat postu:

Sidi Mohammed el Nefzaui – Pachnący ogród
Trudno jest napisać o tej książce coś, co nie szokowałoby polskiego czytelnika. Jest to, bowiem zbiór zalecanych przez Koran norm współżycia małżeńskiego. Książkę tę napisano w 925 roku hidży (ucieczki Mahometa z Mekki w roku 622 n. e.) a więc w wieku XVI. Jej pierwszego tłumaczenia na jęz. francuski dokonał w roku 1850 pewien oficer sztabu generalnego podpisany inicjałem M…., fanatyczny i dystyngowany arabista, jak określili go późniejsi tłumacze.
Wrażenie, po przeczytaniu jest trudne do opisania. Mój jurajski wiek pozwala mi spokojnie poznawać wyobrażenia szesnastowiecznych Arabów o tym, co dobre w obcowaniu płci a co złe i naganne. Mogę spokojnie wyczytywać recepty na przeróżne dolegliwości i niedostatki panów i pań, ale nie to stanowi o wartości dzieła.
Jej główne, choć przecież niezamierzone przesłanie, to fakt, że wszystkie kultury Wschodu, kultura Japonii, Tajlandii, Chin, Indii, jak również Bliskiego Wschodu, sprawy relacji płci traktują jak wiedzę zwyczajną, ogólnie popularną. Nie ma tam problemów uświadamiania młodzieży, grzechu nieczystości, zakazów rozmawiania o sprawach płci i tzw zachowań nieskromnych. Niektóre święta japońskie przyprawiają o czerwone uszy dziennikarzy, którzy kręcą o nich filmy. Wynikałby stąd wniosek, że to nie Japończycy, Hindusi, Tajowie, Arabowie są jacyś dziwni, tylko nasza, chrześcijańska cywilizacja dokonała jakiegoś okaleczenia w kulturze, z którym teraz nie wiadomo, co zrobić.
Separacja odmienności cywilizacyjnych była możliwa w wieku XVI i kilku późniejszych, ale dziś nie istnieje. Tylko w Polsce są jeszcze możliwe takie sytuacje, jak przerażenie młodych dziewcząt pierwszą menstruacją, ponieważ nie mają o niej żadnej wiedzy.
Wystarczy poczytać podręcznik dla nowych szkół podstawowych o przysposobieniu do życia w rodzinie.
Książkę wydała Krajowa Agencja Wydawnicza, Łódź 1990.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hajdi




Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4428 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:50, 13 Paź 2017    Temat postu:

Bardzo, bardzo ciekawe! Szczególnie zainteresowało mnie to japońskie święto przyprawiające dziennikarzy o czerwone uszy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:12, 13 Paź 2017    Temat postu:

Widziałem w polskiej TV, kilkanaście lat temu, (to ważne) film o japońskim święcie fallusa. Kobiety w różnym wieku udają się do świątyni, gdzie w charakterze totemu ustawiono model fallusa o wysokości ponad 3 metry. Śpiewając dekorują go kwiatami, wieńcami i jakimiś bibelotami a następnie przybrani na biało młodzieńcy wynoszą go na ramionach, jak trumnę i obchodzą miasto na czele procesji kobiet śpiewających stosowne na tę okoliczność pieśni i recytujących wiersze. Następnie wracają do świątyni i młode dziewczęta adorują ten symbol życia wiecznego pląsami i ocieraniem się oń.

Dla Arabów zbliżenia damsko męskie mają tylko jeden cel, spłodzenie potomka płci męskiej. Opisano wiele sposobów osiągnięcia tego celu. Podano również sposoby rozpoznania, jakiej płci jest poczęte dziecko. Są one, oczywiście stosowne do czasu i miejsca. Jeśli poczęto chłopca to np. przyszła matka będzie krwawić prawą dziurką nosa. Jest również wiele sposobów, aby kobieta nabrała skłonności do rodzenia chłopców. Jednym z nich jest siadanie na krowim łajnie.
Ale w końcu i tak to od woli Allacha zależy, co się urodzi. Modlitwa jest zatem sposobem najskuteczniejszym.
Kanon kobiecej urody, to oczywiście otyłość. Dwa podbródki i zapadnięty pępek, to oznaki zdrowia i urody.
Nie stać mnie na opis sposobów uprzyjemniania sobie trudnej misji mnożenia potomstwa, bowiem nie umiałbym konkurować z nocnymi filmami. Ale ciekawi mieliby ubaw po pachy.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Sob 20:47, 14 Paź 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kszzzz
Administrator



Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 23421
Przeczytał: 8 tematów

Pomógł: 4382 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:21, 14 Paź 2017    Temat postu:

multilatek napisał:
Tylko w Polsce są jeszcze możliwe takie sytuacje, jak przerażenie młodych dziewcząt pierwszą menstruacją, ponieważ nie mają o niej żadnej wiedzy.
Wystarczy poczytać podręcznik dla nowych szkół podstawowych o przysposobieniu do życia w rodzinie.
Książkę wydała Krajowa Agencja Wydawnicza, Łódź 1990.
Obawiam się, że w niedługim czasie młodzi ludzie w Polsce znów nie będą mieli pojęcia o tym skąd tak naprawdę biorą się dzieci.
Ku temu zmierzamy... Evil or Very Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:53, 04 Gru 2017    Temat postu:

Od dłuższego czasu nie dodaję nic do „naszych lektur”, co nie oznacza, że nic nie czytałem. Poświęciłem nieco czasu na powtórki a o tym nie pisałem. Przeczytałem jednak dwie nowości z pewnych powodów ciekawe. Te nowości nie pochodzą z księgarni, bowiem żadna nie prowadzi ich sprzedaży. Autorem obu jest niejaki Andrzej Rodan. To pseudo artystyczne. Mam kontakt z osobą zajmującą się marketingiem tego autora i dostałem dwa jego dzieła do przeczytania. Ze wstępu dowiedziałem się, że ostatnia nich, wydana w lutym bieżącego roku jest pięćdziesiąta druga w jego dorobku. Jest, więc pracowity. O czym pisze? Pierwsza z przeczytanych to autobiografia i taki jest jej tytuł. Dowiedziałem się niej, że autor jest absolwentem UŁ, że jest młodszy ode mnie o mniej więcej dziesięć lat, że uważa się za historyka i filozofa i że pokaźny kawał życia spędził w show biznesie bardzo średniego poziomu. Był nawet mężem średnio znanej piosenkarki. Mieliśmy wielu wspólnych znajomych a nasze opinie o nich są dość rozbieżne. Moja powściągliwość w podziwianiu autora może wynikać z faktu, że moje zainteresowania sztuką są całkowicie odmienne od jego i powstrzymam się od dalszego komentowania dziejów autora licznych dzieł.
Przechodzę, zatem do drugiej książki. Jej tytuł, to „Historia głupoty w Polsce”. Dzieło podzielone na osiem rozdziałów opisujących przeróżne odmiany głupoty. Głównie chodzi o głupoty poczerwcowych reform i dobrej zmiany, relacji państwo-kościół, wykwity głupoty w reformach służby zdrowia, systemu prawnego o edukacji. Słowem, tam, gdzie wszyscy ją widzą. Pierwszym moim wrażeniem było, że pierwszy raz czytam książkę napisaną w oparciu o świat widziany w telewizji i opisany w gazetach. Reportaże Kapuścińskiego powstawały w oparciu o własne doświadczenia autora, podróże i obserwacje ludzkich zachowań. Tu czytam o rzeczach, które pamiętam z rzadko oglądanej telewizji. Pamiętam wypowiedzi słynnych idiotów i zastanawiałem się, czy jest sens pisania takiej książki.
Skojarzyła mi się ze zdarzeniem sprzed paru lat. Jeszcze pracowałem, kiedy do mojego pokoju wszedł młody człowiek z ciężkim plecakiem. Sprzedawał książki. Był tak zmęczony, że postanowiłem coś od niego kupić, aby jego wysiłek nie poszedł na marne. Wybrałem sobie słownik wyrazów obcych. Zapłaciłem i młodzieniec poniósł dalej swój trud. Przejrzałem słownik i zadziwiło mnie, że nie znajduję żadnego wyrazu, po który sięgałbym do takiego słownika. Sam mógłbym go napisać, bo wszystkie znaczenia tych niby trudnych wyrazów były mi znane.
Dochodzę jednak do wniosku, że warto było zebrać przykłady niebywałej, nieprawdopodobnej wprost głupoty pod jednym tytułem, z jednego choćby powodu.
Cechą naszych czasów jest powszechniejąca ignorancja. Zetknąłem się nią w kontakcie ze studentami. Ta przyszła inteligencja wierzyła święcie, że posiadanie komputera równoważy wiedzę o świecie. Nie zauważa tego faktu, że nabyta wiedza nie jest złogiem zajmującym jedynie pamięć, ale jest pomocna w analizie bieżących obserwacji.
Do tego trzeba dodać niebywale krótką pamięć populacji. Za dwa, trzy lata, ludzie zapomną, co widzieli i słyszeli. Dlatego, choć tytuł jest podobny do książki Bocheńskiego, choć autor nie należy do panteonu polskiej literatury, jego książka zachowa jakiś fragment historii, na którą właśnie patrzymy.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daga




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 23755
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 4081 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:53, 05 Gru 2017    Temat postu:





Tylko dwie rzeczy są nieskończone, wszechświat i ludzka głupota, i nie jestem pewien co do tego pierwszego. Albert Einstein

Tylko tyle mogę przytoczyć a propos książki " Historia głupoty w Polsce"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hajdi




Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4428 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:13, 05 Gru 2017    Temat postu:

Słyszałam już wielokrotnie ten tytuł i tak sobie myślę, że może Multilatek przeczytał jakąś inną książkę o tym samym tytule. Czy jej autorem jest ten sam Andrzej Rodan, wspomniany przy okazji pierwszej książki, autobiografii ?

Ja ostatnio wzięłam się za powtórki, aktualnie czytam Kuncewiczowej Tristan 1946
A wcześniej przeczytałam kolejną książkę Leonie Swann "Pazur sprawiedliwości".
Tym razem bohaterem jest wykładowca Cambridge i papuga szara żako, bardzo gadatliwa, która pomaga bohaterowi doktorowi Augustusowi Huff w śledztwie w sprawie morderstwa studenta. Papuga ma na imię Grey i taki jest też oryginalny tytuł powieści. Nie rozumiem dlaczego polscy wydawcy silą się na takie głupie tytuły.
A książka fascynująca Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hajdi dnia Czw 22:59, 07 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:21, 05 Gru 2017    Temat postu:

Książka o podobny tytule to Dzieje głupoty w Polsce autorstwa Aleksandra Bocheńskiego.
Sam autor tak o niej pisze:

"Książka niniejsza zawiera kilka pamfletów, poświęconych naszym historykom. Napisałem ją podczas okupacji, gdy stwierdziłem w rozmowach z przywódcami naszego społeczeństwa, że: po pierwsze, mają oni dość mylne pojęcie o naszej przeszłości, a po drugie - bez trudu znajdują historyków, na których mogą się powołać dla poparcie swego zdania. Pojęcia te wypowiadali na uzasadnienie swoich bieżących decyzji. Stąd namacalnie niejako przekonałem się, że dziejopisarstwo wywiera duży wpływ na losy naszego zbiorowiska i że wpływ ten może być zły albo dobry, zależnie od tego, czy dziejopisarstwo przedstawia przeszłość prawdziwie czy fałszywie."
(Od Autora - Z Przedmowy do I wydania)

Nie czytałem jej, ale poszukam i odrobię zaległość a później zdam relację.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hajdi




Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4428 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:09, 06 Gru 2017    Temat postu:

No tak.
Ja zapomniałam o cudownej książce, którą przeczytałam po papudze Greyu.
Ta książka to Pikantne historie dla pendżabskich wdów autorstwa Balli Kaur Jaswal.
Historia dzieje się we współczesnym Londynie wśród społeczności pendżabnskiej. Niesamowita historia, trzymająca w napięciu przez cały czas. Przezabawne wątki splatają się tu z tragicznymi, w końcu książka przeradza się w kryminał. Pendżabskie kobiety powoli usiłują wyrwać się spod męskiej przemocy, a wdowy wymyślają rzeczywiście bardzo pikantne historie na temat życia seksualnego. Czyta się jednym tchem.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:27, 16 Sty 2018    Temat postu:

Dzięki za podpowiedź. Już zamówiłem i czekam na pogodę, że pojechać do księgarni odebrać.
A w międzyczasie naczytałem się różności:
Alana Mooreheada Australijski dramat, o fatalnie zorganizowanej i przeprowadzonej wyprawie w Australijski interior. W połowie wieku dziewiętnastego były w Australii popularne mity o morzu lub wielkim jeziorze zlokalizowanym w centrum kontynentu. Próby dotarcia do mitycznego Eldorado skończyły się tragicznie.
Ostatnią książką była Christopha Galfarda - Wszechświat w twojej dłoni. Jest to wykład prowadzony najprzystępniej jak się dało o współczesnej fizyce. Książka jest zupełną nowością. Pomyślana, jako lekkie, łatwe i przyjemne potraktowanie zagadnień, których nawet nieźle poinformowany czytelnik (a za takiego się mam) nie przyswoi sobie współczesnych teorii i hipotez.
Nie chcę przenosić tu treści, ale o kilku szokujących pomysłach wypada wspomnieć.
Pierwszym może być zdefiniowana przez Hawkinga teoria parujących "czarnych dziur". Zgodnie z tą teorią, czarne dziury również mają swój cykl życiowy. Powstają, rozrastają się i rozpadają zamieniając to, co przechwyciły w pył o jednym parametrze - masie.
Innym ciekawym problemem jest idealna izotropia promieniowania reliktowego prowadząca do szokującego wniosku, że Wielki wybuch poprzedziła era inflacyjna. Inflacja pozwala zrozumieć jednorodność promieniowania reliktowego a drobne odchylenia temperatury wszechświata powstały dopiero po W.W. i były przyczyną powstania galaktyk. Wielki wybuch poprzedziło nagła, trwające niewyobrażenie krótko rozszerzenie wszechświata z szybkością o wiele większą od prędkości światła. Było to możliwe, bo dopiero wewnątrz wszechświata zaczęło obowiązywać jej ograniczenie.
Z wielu nowych, pięknych teorii nie mogę w żaden sposób przyjąć do świadomości teorii strun. Mam jeszcze trochę czasu. może mi się uda.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
manko




Dołączył: 15 Kwi 2011
Posty: 8483
Przeczytał: 7 tematów

Pomógł: 1016 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:26, 16 Sty 2018    Temat postu:

multilatek napisał:
Ostatnią książką była Christopha Galfarda - Wszechświat w twojej dłoni.

Dzięki za namiary... Very Happy

Ściągnąłem sobie w/w książkę na e-booka z portalu chomikuj.pl i mam zamiar w najbliższym czasie przestudiować.
A co do teorii strun mam podobne problemy. Bez rozbudowanego aparatu matematycznego jest ona niezbyt strawna.
Niemniej Ledermann i Hawking są bardzo przydatni w przyswajaniu trendów astrofizyki współczesnej i biją na głowę innych popularyzatorów... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hajdi




Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 28037
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4428 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:08, 16 Sty 2018    Temat postu:

Skończyłam niedawno nową książkę Michała Rusinka "Pypcie na języku"
Jest to zbiór felietoników, które autor zamieszczał w latach 2013 - 2016 w krakowskich dodatku GW. Lektura łatwa, lekka i przyjemna.
Poświęcone są te teksty, jakżeby inaczej, naszemu ojczystemu językowi.
Wyłapuje smaczki, powiedzonka od czapy, nie przepuszcza też językowi obozu rządzącego.
Wszystko to z wdziękiem i dowcipnie.
Jeden z tekstów omawia różne szyldy i napisy. Oto przykład z którego uśmiałam się serdecznie. Napis na zakładzie krawieckim we Wrocławiu:
"Spodnie. Rok założenia 1912"
albo takie cacuszko. Trasa rowerowa wokół pewnej gminy w Lublinie prowadząca przez następujące miejscowości: Kazimierz - Nielisz - Cyców - Niemce Tutaj też się nieźle uśmiałam.
I takie podobne kwiatki występujące w książce sekretarza Wisławy Szymborskiej.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez hajdi dnia Wto 22:09, 16 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
manko




Dołączył: 15 Kwi 2011
Posty: 8483
Przeczytał: 7 tematów

Pomógł: 1016 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:30, 21 Sty 2018    Temat postu:

multilatek napisał:
Wszechświat w twojej dłoni

Przeczytałem właśnie wspomnianą książkę... Very Happy

Jest ona dość odkrywcza i doskonale porządkuje wiedzę od fizyki kwantowej aż do astrofizyki. Obeznany czytelnik otrzymuje przegląd współczesnych wizji wszechświata - zarówno tych potwierdzonych naukowo, jak i tych teorii, które dopiero czekają na eksperymentalną nobilitację - natomiast laik nie zostaje "odstraszony" od nauki przez gąszcz wzorów i niezrozumiałych określeń. Cenną zaleta jest aktualność książki, uwzględnia ona nawet ubiegłoroczne wykrycie fal grawitacyjnych przez detektory LIGO i VIRGO. Wspaniale zostało zaprezentowane pojęcie czasoprzestrzeni i ostateczne odejście od grawitacji jako siły przyciągania na rzecz zakrzywiania wspomnianej czasoprzestrzeni przez masę. Pojęcia ciemnej materii i ciemnej energii - mało dotąd zrozumiałe - stają się w książce Galfarda czymś oczywistym po wprowadzeniu do ich analizy pól kwantowych. W ogóle nowoczesna fizyka jądrowa bez istnienia czterech pól kwantowych nie ma praktycznie racji bytu. Dla mnie najciekawsze okazało się zagadnienie oddziaływań silnych w jądrach atomowych. Uwzględnienie teorii kwantowej w tym zakresie znakomicie wyjaśniło i scementowało wszystkie znane mi dotąd wiadomości w jeden monolit, którym jest teoria unifikacji. Nawet owo "brakujące ogniwo" jakim jest kwantowa teoria grawitacji (dotychczas nie dowiedziona eksperymentalnie) nie burzy właściwości i działania pozostałych trzech pól kwantowych.

Znając aktualny stan wiedzy współczesnej (nie mylić z wiarą) pozostaje teraz śledzenie postępu i aktualizacji tych wiadomości... Very Happy


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 1359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 954 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:56, 23 Sty 2018    Temat postu:

Czekam na Pikantne historie, które miały być już w poniedziałek, ale czekam dalej. Skończyłem właśnie Krystyny Pytlakowskiej Małżeństwo doskonałe (Maria Czubaszek + Wojciech Karolak) .
Przyznam się, że kiedy zobaczyłem tę książkę w torbie prezentowej (święta), to pomyślałem, ile tego jeszcze? Książek o Marii Czubaszek mam już kilka.
Nie lubię tzw muzyki rozrywkowej, w tym jazzu i historia jazzmana nie była tematem mojego zainteresowania.
A jednak...
Odkładam ją po przeczytaniu ze szczerym wzruszeniem. Marii C. poświęcili swoje wspomnienia jej znajomi od dziesięcioleci. Zapamiętali ją, jako osobę wcale nie doskonałą. Życia pary tych dwojga ludzi nie opisano jako czegoś wyjątkowego. Poznali się jako ludzie po przejściach. Byli dla siebie "drudzy".
Mieli problemy bliskie każdemu, kto musi dać sobie radę w niełatwych warunkach. Maria pracowała w radio, potem w Szpilkach rządzonych przez Witolda Fillera (pamiętam, że nie cierpiałem tego typa). Była cenioną autorką słuchowisk satyrycznych. Zespół Pokory, Dobrowolskiego i Kwiatkowskiej potrafił doskonale wykorzystać niuanse jej tekstów. Słuchałem ich sam w pracy, bo miałem taką pracę, że radio było włączone full time.
Karolak jeździł za chlebem do Szwecji, pływał na statkach wycieczkowych. Zarabiał, ale tracił pieniądze na instrumenty lub głupoty i ...chlał bez opamiętania. Nie dorobili się majątku. Mieli jednak wyjątkowych przyjaciół. Każdy z nich ma wspaniałe wspomnienia i ....niską emeryturę. Lista przyjaciół to same tuzy polskiej kultury.
Wzruszające są wspomnienia Karolaka. Maria bała się śmieci w obawie o niego. Martwiła się o to, czy będzie umiał płacić rachunki i podatki.
On nie może przyjąć do wiadomości, że jej już nigdy nie będzie obok.
Być może to rozumiem najlepiej....


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.spotkania.fora.pl Strona Główna -> Kultura / Nasze: lektury, filmy, muzyka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 15 z 21

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin